czwartek, 31 lipca 2014

Zupa nad zupami czyli co nieco o ramen

Witajcie~
Oglądałam ostatnio Kuchnia+ (tak, nawet w wakacje edukuje się kulinarnie ._. ) i akurat trafiłam na program poświęcony kuchni japońskiej, a co za tym idzie nie obeszło się bez wspomnienia o tej jakże japońskiej zupce zwanej ramen. W skłat tej potrawy wchodzi rosół, makaron oraz inne składniki w zależności od receptury, bo na jednym przepisie się nie kończy. Zupa ta przydreptała do Japonii z Chin i od tradycyjnych japońskich zup różni się tym, ze zawiera mięso, podczas gdy Japończycy stosowali głównie ryby i warzywa. Ramen trafił do Japonii w XIX w. a popularność zyskał dopiero po II wojnie światowej. Dziś jest on jednym z najpopularniejszych fastfoodów w Kraju Kwitnącej Wiśni. Miła alternatywa dla naszych wszechobecnych kebabów i McDonaldów, prawda? c: I jeszcze jedna ciekawostka: ramen został wykorzystany do stworzenia pierwowzorów zupek błyskawicznych.
Główne składniki

Japońskie słowo „ramen” pochodzi od chińskiego „lāmiàn” (拉麺), oznaczającego rodzaj makaronu z mąki pszennej, spożywanego w Chinach. Stanowi on główny składnik dodawany do zupy. Sama płynna baza natomiast przyrządzona jest na bazie wieprzowiny i wywaru z kości wieprzowych. Prócz nich w skład zupy wchodzić mogą ryby i owoce morza, warzywa (biała rzodkiew daikon, kapusta pekińska, pędy bambusa, cebula, kukurydza), wodorosty, mięso wieprzowe i drobiowe (często w formie pulpetów), gotowane na twardo jajka, nasiona sezamu. Zupa często przyprawiana jest też sosem sojowym lub (rzadko) miso.
~ wikipedia~

Ramen nie jedno ma imię

Jak zapewne wiecie świat nie kończy się na jednym rodzaju pierogów, jednym rodzaju sushi i jednym rodzaju ramen. Jakby się temu przyjrzeć to każdy kucharz i lokal serwujący ten przysmak ma swoją własną recepturę. Wyróżnia się kilkadziesiąt jej typów, a ja krótko opiszę Wam te najpopularniejsze:
  • shio-ramen - stanowi najbardziej podobną do typowych, chińskich zup odmianę ramenu. Podobnie jak one jest rodzajem lekkiego, odtłuszczonego rosołu przyrządzanego na bazie kurzego mięsa lub wieprzowiny. W jej skład wchodzi głównie drób lub pulpety drobiowe, ryby, kapusta pekińska, cebula lub szczypiorek, pory i pędy bambusa;
  • tonkotsu-ramen - gotowany na wieprzowych kościach. W efekcie posiada gęstą konsystencję i jest dość tłusty. Do zupy dodaje się niewielkich ilości warzyw i czasem mięsa. Często serwowany jest z pastą z nasion sezamu;
  • shōyu-ramen - rosół z kurczaka, czasem z dodatkiem wieprzowiny lub wołowiny. Doprawia się sosem sojowym, przez co jest ciemniejszy od innych rodzajów. Główne dodatki to: szczypiorek, wodorosty, jajka na twardo, pędy bambusa i soi. W odróżnieniu od zup japońskich, tę odmianę często się przyprawia na ostro przez dodanie czarnego pieprzu, oleju chili lub pieprzu syczuańskiego;
  • miso-ramen - silnie zjaponizowana odmiana potrawy, pochodząca z Hokkaido. Przyrządzana jest na bazie mięsa z kurczaka i ryb oraz silnie przyprawiana pastą miso. Podaje się ją wraz z dodatkiem kiełków sojowych, sezamu, cebuli, wieprzowiny, kapusty pekińskiej, białego pieprzu i czosnku.
 

 Obiecuję, że w przyszłości przedstawię Wam moje zmagania z tą potrawą, bo na pewno jakieś będa ^^
Tymczasem na dniach dodam wpis o moich internetowych zakupach na azjatyckie obiadki. I oczywiście witam nową czytelniczkę <3
Miłej nocy skarby i do następnego razu c:

czwartek, 17 lipca 2014

Coś o creepersach i moje riwiu c:



Angielscy żołnierze walczący na froncie Afryki Północnej ze względu na gorący klimat i wszechobecny piasek zmuszeni byli do noszenia obuwia takiego jak tubylcy. Grubsza podeszwa z karbowaniem i wiązana na sznurowadła góra w sposób idealny sprawdzały się w pustynnych warunkach. Zapewne świat nie ujrzałby creepersów, gdyby nie fakt, że angielscy żołnierze po powrocie z wojny szturmem zdobyli lokalne angielskie bary w pełnym umundurowaniu, by świętować zakończenie wojny, to słuch po tych specyficznych butach zapewne by zaginął. Wynalezienie ich cywilnej wersji to zasługa firmy George Cox.
Po raz pierwszy popularność zyskały w latach 50-tych, wśród rock'n'rollowych subkultur USA i Wielkiej Brytanii. Obok szerokich marynarek, jedwabnych koszul i kolorowych krawatów stały się znakiem rozpoznawczym Teddy Boys - pierwszej angielskiej subkultury (ich polskim odpowiednikiem byli bikiniarze). W latach 70-tych właśnie od Teddy Boys creepersy przeniknęły do subkultury punkowej. Creepersy podbiły serca największych projektantów i dzięki temu wiele kobiet zakochało się w tych unikatowych butach.

W sumie to pewnie jestem ułomna i nie znalazłam nic bardziej konkretnego na temat creepersów.

Teraz coś co powinno zainteresować osoby, które boją się kupować na ebay'u i potrzebują konkretnych danych dotyczących wysyłki i jakości. Co do jakości od razu mówię, że nie jestem znawcą, bo to moje pierwsze buty tego typu.

Informacje, że buty zostały wysłane dostałam 29 czerwca. Były to, jak dobrze pamiętam, 3 lub 4 dni po wpłaceniu pieniążków już z paypal do Szanownego Pana Chińczyka, od którego buty kupiłam. Przesyłka miała dotrzeć w przeciągu 10-30 dni. Dni, nie dni roboczych. Przynajmniej tak było napisane, bo kiedy zamawiałam peruke było podkreślone, że chodzi o dni robocze, a tu nic. W każdym bądź razie dziś mamy 17 lipca czyli paczka szła do mnie 18 dni.
Co do jakości, jak już mówiłam nie znam się, ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że buciki są mocno zszyte i dobrze klejone przy platformie. Gwiazdki są ładnie skrojone bez zbędnych zadziorków czy czegokolwiek co mogłoby niekorzystnie wpłynąć na wygląd buta. W pierwszej chwili trochę się wystraszyłam, że nie ma sznorówek, ale były w drugim bucie i kamień z serca mi spadł, serio. Jestem aż tak nieogranięta, że myślałam, że Pan Chińczyk nie wysłał mi sznorówek xD

Nie wiem, co jeszcze Wam tu napisać. Jeśli chcecie coś jeszcze wiedzieć śmiało piszcie. W komentarzach lub na asku ^^

Jeszcze z ogłoszeń parafialnych:
Jeśli ktoś w ostatnich dniach dobijał się do mojego twittera (wiem, że nikt tego nie robił, ale wolę, żebyście wiedzieli), to nic mu to nie da, bo konto jest nieaktywne i spokojnie czeka na usunięcie. Po prostu z tego wszystkiego spotkały mnie bardzo nieprzyjemne sytuacje i jednak na twitterze wolę pozostać w mierę możliwości anonimowa.

To Tyle. Życzę Wam miłych i spokojnych wakacji i słońca i w ogóle fajnych rzeczy <3

środa, 25 czerwca 2014

Bycie sobą a bycie "sobą"

Dobry wieczór. Wiem, że jest późno, ale zaczęłam się zastanawiać i zastanawiać nad sobą i tym jak wyglądam. Bo niby wyglądam jak Puuki, moje ubrania są w jasnych pastelowych kolorach, ale są zwykłe. Zwykłe bluzki, zwykłe rurki i zwykłe trampki. Nie ma w tym nic mojego, ale zawsze bałam się spróbować być całkiem sobą. Bałam się, że w szkole wszyscy będą się na mnie inaczej patrzeć, że będę o mnie mówić. Ale w sumie, to kogo to obchodzi? Pogadaliby przez kilka dni i by się do mnie przyzwyczaili.
Princess Peachie
Pamiętam, kiedy znalazłam blog Himemimi. Podziwiałam ją, była moim autorytetem, bo nie bała się chodzić w lolitach codziennie. Na całe szczęście fascynacja jej osobą przeszła mi po zeszłorocznym Niuconie, kiedy miałam tę "przyjemność" poznać ją osobiście. Za to teraz mam Princess Peachie. Ludzie mówią jej, że tylko małe dziewczynki ubierają się tak jak ona, ale jakie to ma znaczenie w obliczu tego, że dobrze się czuje w tym co nosi? Właśnie w tym rzecz. Boimy się cudzej opinii i decydujemy się na szary, niczym nie wyróżniający się kombinezon. Zauważyliście to? Jesienią weszły w modę, powiedzmy, jasnobrązowe legginsy. W zestawieniu z jasnym sweterkiem wyglądałyby ładnie. Na jednej dziewczynie. Ale kiedy widziałam armie dziewczyn ubranych tak samo i obnoszących się swoim "oryginalnym" stylem robiło mi się niedobrze. Bo ile można patrzeć na to samo? Dlatego kocham japońskie subkultury. Są różnorodne i kolorowe. Szare myszki w szarych rozciągniętych desach mówią, że Japonia jest dziwna, bo dziwnie się tam ubierają. Ale oni są sobą, bawią się modą i inspirują tym innych, zarażają ich. W każdym bądź razie ja poczułam się bardzo zarażona ._. Przestałam się tak bardzo przejmować. Ostatnio poszłam do biblioteki z kokardkami we włosach uczesanych w dwa kucyki, bo mi się to podoba. Bardzo podobają mi się urocze, dziewczęce uczesania. Zamówiłam też creepersy. Jadą do mnie z Chin. Kupiłam je na ebay'u tak jak perukę i nie zapłacił dużo, ale o nich będzie osobny post, kiedy już przyjdą.Mogę tylko powiedzieć, że tak mi się spodobały, że byłam o krok od zamówienia o rozmiar za małych. Do tego planuję jeszcze kupić sobie kilka par nowych zakolanówek, rajstop z printami i skarpeteczek z koronką. W końcu chociaż staram się być sobą. Możecie mi pogratulować. Po wakacjach chcę wrócić do szkoły jako tru Puuki. Pewnie, jeszcze podam klasie mojego bloga i aska, żeby mnie zjechali xDD Nope. Po prostu czuję, że przestałam się bać. A tymczasem będę miała całe wakacje, żeby się z tym wszystkim ogarnąć. I będę pracować. Możliwe, że zacznę już w niedzielę. Niestety nie w kuchni, bo tam mnie nie chcą :c Ale praca to praca. I pieniążki na Niucon.
Moje creepersy

piątek, 20 czerwca 2014

Post, który miał być o mojej klasie

Witam c: Mam dziś już drugie podejście do napisania czegokolwiek, bo jakoś mi to idzie. Nie mam dziś zapału do niczego. Miałam tylko do zrobienia obiadu, bo ryż z warzywami, a ryż jest całym moim życiem.
Jak zapewne zauważyliście zbliża się koniec roku szkolnego, a wraz z nim upragnione wakacje. Osobiście nie lubię wakacji, bo Ritsu zawsze gdzieś wyjeżdża i nie ma dla mnie czasu. Do tego w tym roku jest jeszcze Szymon, który też pewnie będzie migrował z miejsca na miejsce i nie będzie go dla mnie. Z dziewczynami z gimnazjum też się jakoś tak mijam ;-; Więc co? Komar, mejbi? Pokochasz mnie, Komarze? ;-;
Jednak~ Jak zwykle zbaczam z wyznaczonej sobie drogi pisania. Miałam pisać o mojej klasie. Ludzie, kocham tą klase! Nienawidzę jej, ale lepiej trafić nie mogłam <3 To "nienawidzę jej" Nie było złe, a pieszczotliwe. Bo serio ich lubię. Pamiętam jak na samym początku nie umiałam się odezwać do Michała, bo się najzwyczajniej w świecie wstydziłam, a teraz? Teraz mamy wspólne zdjęcie na instagramie i ostatnio nawet cały czas mu powtarzałam, że ma zdać, bo bez niego w klasie będzie dziwnie. Bo będzie. Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam Darię. Pomyślałam "Ją wszyscy będą lubić. Jest pewna siebie, pewnie będzie mnie hejtować" A jak jest? Robimy sobie razem gify i selfie na religii. I właściwie to chyba się nawet do siebie zbliżyłyśmy tak bardziej w stronę przyjaźni niż zwykłej znajomości. To dobrze, bo bez przyjaciół nic nie umiem.
Osobiście nie rozumiem jakim cudem przez niecały rok mogłam się tak zmienić. Czytając stare wpisy nie wierzę jak mogłam być tak nieśmiała i niepewna? Nadal nie jestem super odważna, ale teraz  łapię się w jakiekolwiek normy. Do tego byłam cholernie naiwna. Naiwna przy Sebusiowej, naiwna nawet przy kimś, kto istniał i miałam go niemal codziennie, naiwna przy Krystianie, ale to akurat wyszło na dobre. I o mało nie dałam się nabrać na kolejnego Sebastiana. Tym razem Kubusia. Bosz, był idealny i brnęłabym w to dalej, teraz zapewne już byłoby ze mną fatalnie, ale na całe szczęście w odpowiednim momencie byłam u Szymona. Nie było cackania się ze mną "Będzie dobrze, jakoś sobie poradzisz, porozmawiaj  z nim, poproś o skype, pojedziesz do tej Warszawy" Nie było tego. W zamian usłyszałam tylko "Wiesz co robić" i do tej pory nie rozmawiam z Kubusiem. Korci mnie bardzo, ale wiem jak to się skończy.
Aaaah, znów przestałam pisać o klasie ;-; Ja się nigdy nie skupię T.T
Ale co ja jeszcze chciałam o niej napisać? Chyba nic specjalnego. Chyba tylko tyle, że mnie zmienili, ale czuję się z tym dobrze.
Na dowód mojej miłości do Was i do niektórych osób z klasy powkładam  śmieci z mojego kochanego folderu "pierdoły"
Kolanka należą do Szymona ._. Nie chciał uczestniczyć w naszych gifach twarzą ;-; 


I zauważyłam, że mam jednego nowego stalkera c: Miło mi <3 ^^

sobota, 14 czerwca 2014

Co się dzieje w internetach?

Witam :3
Ostatnio zauważyłam, że internet i to, co można w nim znaleźć pełni naprawdę ważną rolę w życiu niemal każdego człowieka, który ma do tego wszystkiego dostęp. Tak, wiem, Ameryki nie odkryłam, ale serio zaczęłam się nad tym zastanawiać. Bo przecież w dzisiejszych czasach bez internetu jak bez ręki. Wiem, że nie wszyscy mają dostęp do internetu i ja to rozumiem. Czasami nawet zastanawiam się, czy te osoby nie mają lepszego życia. Fakt, nie są na bieżąco, ale mają o czym rozmawiać, bo nie wiedzą tego wszystkiego. Dowiadują się z ciekawością, a nie ze znudzeniem, kiedy po raz kolejny przewijają główną stronę facebooka w dół i w dół w poszukiwaniu czegoś, co można hejtować ku uciesze swoich równie internetowych znajomych. Może sam fakt, że nie mogą wiedzieć tego co wszyscy z tego samego źródła co oni jest dla nich przykry, ale w obliczu tego ile zyskują jest to niczym. Przynajmniej ja to tak  widzę. Bo przepraszam, ale jak wygląda przykładowy związek teraz, a jak wyglądał on powiedzmy za czasów moich rodziców? Dzisiejsze związki często ograniczają się do "romantycznych" postów na facebooku i wzajemnego lajkowania sobie na asku. Ja to tak odbieram. A kiedyś? Kiedyś się razem wychodziło na dyskoteki, na spacer, czy nawet się po prostu razem siedziało na dworze i rozmawiało. Ah, i jeszcze romantyczne zaproszenia na randki! Przykładowy Użytkownik zaprosił Cię na wydarzenie Mystical. Przepraszam, co to jest? To jest zaproszenie? W powiadomieniach na fejsie? Nie jestem w stanie tego zaakceptować, serio. Bo przecież są jeszcze dziewczyny, które lubią być zapraszane osobiście, prawda? Czy zostałam już tylko ja? Lubię ten moment umawiania się. Wolę niepewne uśmiechy zamiast tego - :D. Może jestem dziwna, ale noo. I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że i mnie jest pełno w internecie. Bo jest. Wpisywał ktoś kiedyś w google "Puuki"? Bo ja tak ;-; I było mnie wiele ;-;
Jednak odchodząc już od tematu internetowych randek, a jestem pewna, że to temat rzeka, zajmijmy się lepszymi stornami internetu. Mówię tu o zakupach online. Moim zdaniem to jest dobre, a nawet świetne. Kupiłam w internecie już całe mnóstwo ubrań i moją ukochaną perukę, nie wspominając już o morzu dodatków i japońskim żarciu. Prawie zawsze byłam bardzo zadowolona. Należę do osób, które dokładnie rozważają każdy zakup. Rzadko kupuję coś pod wpływem chwili, aby uniknąć rozczarowań, które, na całe szczęście, prawie nie mają miejsca ^^

Teraz coś, na co czekałam odkąd zaczęłam pisać tego posta. Krótko opiszę moją własną opinię na temat portali społecznościowych, które mnie w ten czy inny sposób urzekły.

Na pierwszy ogień pójdzie facebook. W dzisiejszych czasach jest to chyba najpopularniejszy portal społecznościowy. Znam osoby, które mu nie uległy, co mnie nie dziwi, bo i ja bym nie miała tam konta, ale kiedy poszłam do gimnazjum i dziewczyny wciąż mówiły o tym cudownym fejsbuku, chciałam po prostu wiedzieć o co chodzi. Szczerze mówiąc nie oczarował mnie. Na samym początku miałam go tylko z potrzeby "bycia w temacie". Teraz to tylko przyzwyczajenie, chociaż mogę przez długi okres się nie logować i nic mi nie jest. Facebook to po prostu  strona do dzielenia się swoimi myślami pod warunkiem, że nie boisz się hejterów.

Twittera założyłam, bo Michał mnie poprosił. Nie rozumiałam co się tam dzieje i pamiętam, jak siedziałam późnym wieczorem u babci z laptopem na kolanach i rozmawiałam z Michałem przez telefon, bo musiał mi wszystko wytłumaczyć. Dziś mam na twitterze już drugie konto, bo pierwsze wydało mi się po prostu... Głupie. Byłam dzieciakiem i nie zwracałam uwagi na to, co tam piszę. Ciężko jest się wybić na nowym koncie. Wciąż mam tylko 8 followersów, ale nie przeszkadza mi to, bo mimo wszystko mam dla kogo pisać. Mój blog też nie jest popularny, ale wciąż piszę, bo przecież to posty decydują o tym, co się będzie z nim dalej działo.

A teraz coś, co uważam za zabawne. Ask.fm. "Fejmy" proszą Cię o lajki, a anonimki to najodważniejsi ludzie na świecie, bo mogą Cię obrażać i pytać o związki/byłe związki/ przyszłe związki, bo nie wiesz kim są, a oni znają Cie przecież doskonale. Nie udostępnie mojego aska na facebooku, bo wiem, że zostanę zaatakowana przez anonimów. Wiem, że będą pisać przykre rzeczy, że będą pytać czy jestem z kimś tam, kto mnie pewnie nie obchodzi. Albo czy chciałabym z kimś tam być. Chociaż i tak ktoś pisał do mnie ostatnio z bardzo zabawnym pytaniem. Znaczy, mnie to bawi. I bardzo mądrze, sam się głupi anonimek wydał, pisząc na fejsie do mojego brata zaraz po tym, jak odpowiedziałam na pytanie. Gratuluję inteligencji. Ale tak właśnie działa ask c:

I na koniec jeszcze instagram, który robi tu za wisienkę na torcie. Dodawaj wszystkie zdjęcia i sraj tagami~! Może i nie dodawałam wszystkich zdjęć... Ale tagów zawsze było dużo. Teraz już mi tak na tym nie zależy. Jak to powiedział Michał "teraz jaki przychodzą same". Jestem zadowolona z liczby moich followersów *magiczne 59*. W sumie to o instagramie nie mam za dużo do powiedzenia. Może dlatego, że jestem już zmęczona.

Na koniec jeszcze krótkie coś, co zawsze mi się przypomina na koniec pisania. Takie moje z życia ^^

Michał mówi na mnie Japoneczka, co jest takie aaaw... Ostatnio nawet powiedział, że mam japoński nosek i że japońsko kicham *-* A to super fejm Michał z Japoneczką w sali dla hotelarzy~ Tak, to zdjęcie z mojego instagrama ._.
To tyle, dobranoc, skarby <3

sobota, 7 czerwca 2014

Piękności śliczności

Tak jakoś mnie naszło, żeby napisać super cudownego posta o tym, co mnie męczy dosyć często. Nie jest tajemnicą, że mam mocno zaniżoną samoocenę. Najlepiej się czułam dwa lata temu, kiedy ciągle kręciło mi się w głowie i było mi słabo, ale mogłam stanąć na wadzę i się uśmiechnąć, bo ważyłam mniej niż 50 kilogramów. To było dobre. Dziś znów się ważyłam. 54 kilogramy. Za dużo. Źle mi z tym. Źle mi, że Szymon i Daria widzieli ile ważę. Wiem, jestem głupia. Ale wiecie co? Ludzie, którzy są zdrowi i peni siebie mogą powiedzieć, że marzę o anoreksji. Ale ja o niej wcale ni marzę. Ale moje zdanie się nie liczy, bo ja nie uważam jej za chorobę. Otwarcie przyznaję, że najpiękniejsze ciało to ciało anorektyczki. Ale dlaczego tak uważam? Bo nasłuchałam się, że powinnam być modelką. I nie jestem sama. Jest mnóstwo takich dziewcząt jak ja, tylko że one dążą do swojej wymarzonej wagi. A ja? A ja muszę się pilnować. Nie jest dla mnie problemem, żeby nie jeść. Problemem jest dla mnie otoczenie. Jeśli ja nie będę jadła, Szymon nie będzie jadł. Z utratą wagi wiążą się również konsekwencje. Nie boję się ich. Nie przeszkadzają mi, ale przeszkadzają moim bliskim. Niemniej jednak zawsze kiedy coś zjem mam wyrzuty sumienia. Chcę się wtedy pozbyć tego co zjadłam. Chcę, ale tego nie robię. Chociaż mam odruch wymiotny. Kocham go.
Ale nie miałam tu pisać tylko o sobie. Wszystko ma swój początek gdzieś głębiej. Bo przepraszam, ale przeglądając gazety, programy o modzie, pokazy, to co widzimy? Modelki, które ważą na pewno nie więcej niż 55 kilogramów. Ja wiem, że teraz są granice, że one muszą ważyć więcej, ale kto zwraca na to uwagę? Media wpajają nam, że właśnie takie kobiety są piękne. I wiele osób się na  to nabiera. Ja również. Oczywiście nie wszystkie firmy tak robią, są takie, które promują naturalne kobiece piękno.
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że aniołki Victoria's Secret trzymają się diety i ćwiczą. Są piękne, mają piękne nogi i wystające kości. Do tego mają najcudowniejszą pracę na świecie. Pracę, która wymaga od nich takiego wyglądu i poświęceń. Kobiety z kampanii Dove uważają się za piękne. Są naturalne i mają pełne kształty. Cieszą się swoim ciałem i to jest dobre. Jeśli podobają się sobie, to dobrze. Oznacza to, że są zdrowe i nie zamierzają się głodzić dla kilku kości i rozmiaru xs. Wiedzą, że nie warto. Każda z nas jest piękna, ale nie każda uważa się za piękną.




wtorek, 3 czerwca 2014

Urodzinowy wpis *-*

Witam cieplutko~
Chciałam się tylko pochwalić, że jutro mam urodziny. Jutro kończę 17 lat. Będę stara :c A w przyszłym roku osiemnastka i wielka biba, taka wiecie z dziennikarzami i celebrytami. To będzie gala~! I sam Ed tam będzie. Ed, 1D i wszystkie moje ulubione Vocaloidy. A Len to mi nawet zaśpiewa, o! Ale to plany na za rok.
Teraz skupmy się na mnie. Na mnie teraz, takiej nieporadnej i zagubionej. Otóż nie. Bo nie. Bo na przykład wczoraj. Nie było Szymona. Byłam sama, bo zawsze egzystuję z nim. I wiecie co zrobiłam? Przyczepiłam się do kogoś innego. Umiem sobie poradzić. Umiem sama załatwić jakieś sprawy i dobrze mi idzie. Tak jak w niedzielę. Znów byłam w pracy, a pracuję z ludźmi. Watahy ludzi. Serio, poruszali się stadami. A ja musiałam zadbać o to, żeby każde dziecko miało balona i rebus. Musiałam robić im zdjęcia i odpowiadać na pytania ich rodziców. I nie tylko, bo dzieciaki też ze mną rozmawiały. A kiedy wróciłam z przerwy na zaplecze i usłyszałam jak jedna pani opowiada, że dzieci się je pytały "czy jest jeszcze ta pani co robi zdjęcia" to mi się zrobiło jakoś tak miło. Bo poczułam się dobrze, poczułam, że to nie jest jakiś głupi wymysł i że te dzieciaki naprawdę się cieszą z tych zdjęć. Uśmiechały się do mnie i zaczepiały mnie. Włożyłam na siebie koszulkę z logo akcji, wzięłam moje rebusy, mnóstwo balonów, aparat i znów ruszyłam uszczęśliwiać małe istotki.
Tak minęła mi niedziele. Więcej nie chcę o niej pisać, bo tak i dupka. O poniedziałku już napisałam. A o dniu dzisiejszym? Był śmieszny. Rozmawiam z ludźmi i Daria powiedziała Krzywdzie, żebyśmy jutro na praktykach upiekli tort, bo mam urodziny. Cokolwiek jutro zrobimy, ja biorę świeczki i wsadzę te świeczki nawet w kotleta. Bo to będzie urodzinowy kotlet. Szczerze, jakoś tak chyba czekam na ten dzień. Chcę, żeby był dobry. Nie wiem jak wyjdzie.
Dziś jeszcze byłam po buty z Szymonem. Ostatnio przyznał się, że się przyjaźnimy, a wcześniej mówił, że jesteśmy tylko Szymonem i Kasią. A później podeszłam do niego i zaczęłam coś o tym mówić, to powiedział coś w stylu "nie jestem twoim przyjacielem, pierdol się szympansie" Ale to było zbyt śmieszne, żebym się obraziła, więc po prostu zaczęłam się śmiać. Później poszliśmy po buty. Bardzo marudził. Właściwie gorzej niż Ritsu na zakupach, ale buty mam. Takie z tygrysami. Bardzo Semowate xD
A na koniec wyprosił u mnie kebaba. Jestem taka miła i te sprawy. Ale od tego jestem. Od bycia miłą dla moich obłoczków. A teraz idę szaleć póki mam 16 lat, cieszyć się butami i śpiewać Eda, mimo iż nie umiem.
A Wy w tym czasie ogarnijcie mojego aska, bo i ja uległam. No cóż, taka sytuacja~

>> Ask mocno <<

Macie jeszcze moje dwa super kotałki ^^


piątek, 16 maja 2014

Puuki o Vocaloidach

Dzień dobry~
Dziś chciałabym Wam przybliżyć nieco to, czym się tak jaram. Ja wiem, że vocaloidy są teraz bardziej popularne niż kiedyś, ale wciąż są ludzi, którzy nie wiedzą czym są. To w sumie normalne, bo pamiętam, jak dopiero zaczynałam świadomie być otaczkiem i to piękne pytanie "Nela, a te vocaloidy to z jakiego anime?" Tak bardzo głupi cep Puuki. Ale postaram się ładnie wszystko wytłumaczyć, żeby nikt z Was nie zadał tak głupiego pytania ._.

Czym właściwie są vocaloidy?
Vocaloid, Vocaloid 2 i Vocalodi3 są syntezującymi głos aplikacjami, której pierwsza wersja została prowadzona na rynek w 2004 roku i zaczęła być jedną z najprostszych pomysłów syntezy ludzkiego głosu do śpiewu. Od początku nie było to łatwym zadaniem dla programistów stojących za oprogramowaniem, jednak od pierwszej wersji programu aż do tej, którą mamy obecnie Vocaloid™ stał się syntezującym fenomenem, który przyczynił się do powstania nowych muzyków, albumów, figurek a nawet koncertów.

Najpopularniejsze Vocaloidy pierwszej generacji
  • Meiko – głos żeński, język japoński
  • Kaito – głos męski, język japoński

 
Najpopularniejsze Vocaloidy drugiej generacji
  • Miku Hatsune – głos żeński, język japoński.
  • Rin & Len Kagamine – głos żeński (Rin) i męski (Len), język japoński.
  • Gackpoid/Gakupo Kamui – głos męski, język japoński.
  • Luka Megurine – głos żeński, język japoński i angielski.
  • Megpoid/Gumi – głos żeński, język japoński.  




Najpopularniejsze Vocaloidy trzeciej generacji

  • Aoki Lapis - głos żeński, j.japoński
  • CUL - głos żeński, j.japoński
  • Gumi Extend (Sweet,Power,Adult,Whisper)- Głos żeński, j.japoński (jest to rozszerzenie w postaci Appendu dla Megpoida )
  • Gakupo Extend (Power, Whisper, Native) - Głos męski, j.japoński (rozszerzenie w postaci Appendu dla Gackpoida)
  • SeeU - głos żeński, j.koreański oraz japoński
  • Oliver - głos męski, j. angielski
  • Mayu - głos żeński, j. japoński
  • Kaito Append (Whisper, Soft, Straight)- Głos męski, j.japoński i angielski (rozszerzenie w postaci Appendu dla Kaito)
  • Yukari Yuzuki - głos żeński, j. japoński
  • Tone Rion - głos żeński, j. japoński
  • Galaco - głos żeński, j. japoński, Galaco była nagrodą w konkursie 





Ale na cudownych Vocaloidach się nie kończy, bo są też UTAU, prawda? c:
 UTAU- Darmowy program przypominający Vocaloid, gdyż również służy do syntezy śpiewu. W przeciwieństwie do komercyjnego Vocaloid nie trzeba korzystać z gotowych postaci, UTAU posiada możliwość tworzenia całkowicie nowych i oryginalnych postaci, również z głosem.

I najsławniejsze UTAU stworzone przez użytkowników~
 

  • Kasane Teto - głos żeński, język japoński
  • Ted Kasane(męska wersja Teto Kasane) - głos męski, język japoński
  • Yokune Ruko - głos żeński i męski, język japoński
  • Namine Ritsu - głos męski(głos pochodzący od kobiety), język japoński
  • Rook - głos męski, język japoński
  • Miko Ooka - głos żeński, język japoński
  • Sukone Tei - głos żeński, język japoński
  • Oniko Hinomoto - głos żeński, język japoński 
Moim ulubionym UTAU jest Sukone Tei. Jest taka kochana. I jest yandere, do tego kocha piec ciasta i uwielbia ogórki. Lubi też masturbować się ogórkiem w miejscach publicznych. Kochane, prawda? c:  I kocha Lena Kagamine tak mocno jak ja. I nienawidzi morderców, ale chce zabić Miku, żeby zostać Vocaloidem alfa <3







Teraz coś ode mnie, misiaczki <3 To trzeci dzień podróży życia mojego wiga Miku Hatsune ^^
Mam nadzieję, że pomogłam chociaż minimalnie się w tym rozeznać. A tymczasem - sayonara~

sobota, 10 maja 2014

Życie Groszka jest lepsze~

Dobry wieczór, kochani <3
Nie wiem, czy ktoś z Was o tym wiedział, ale dawno dawno temu byłam sobie Groszkiem w puszce i pisałam sobie opisówki z ludźmi w internetach, ale działo się wtedy dużo złych rzeczy i przestałam. Kilka dni temu wróciłam i byłam mile zaskoczona, że ktoś tam mnie pamięta i, o matko i córko, tęsknił za mną. Jako Groszek byłam dosyć lubiana i popularna, ale teraz chyba łącznie cztery osoby wiedzą, kim Groszek lub, jak kto woli, Marcin, jest. To jaaa~ A najlepsze jest to, że jako Groszek jestem z natury seme ._.
A to się przenosi na życie w świecie realnym, bo to widać. Po prostu czuję się pewniej, kiedy widzę, że umiem się zachować w jakiejś sytuacji nawet otoczona ludźmi. Kiedy ją opisuję i później mogę to zrobić, bo wiem jak. Z tym że kiedyś pisałam jako uke. Miałam tylko jedną postać seme i nie czułam się w niej pewnie. A teraz nie piszę żadnym uke, poszły wszystkie moje semusie i Marcin jest pewny siebie. Przypominam, że Osamu, Peter, Gou i najważniejszy - Marcin to ja. Czyli umiem się zachować pewnie. A to potwierdziło mi się dzisiaj, ale jakoś nie mogę tego napisać, bo zaczynam piszczeć i rzygać tęczą na prawo i lewo. Po prostu dzisiejszy dzień zaliczam do bardzo udanych. I chyba powinnam zmienić pseudo z Puuki na Buuki, bo brzmi bardziej męsko xD Nie, tego nie zrobię, Puuki będę już zawsze.
Kolejna sprawa, która ostatnio siedzi mi w głowie to mój cosplay'owy wig. Bo zamówiłam go na ebay'u. Ale czo to za cudowny wig! Miku Hatsune ._. Ale ja nie będę Miku tylko Puuki w peruce Miku c: Tylko martwi mnie to, że cały czas jej nienawidziłam a teraz takie cuś Q.Q No ok, zaakceptujcie to ._.
Byłam też ostatnio na zdjęciach z kolegą i była taka śmieszna sytuacja, że jak wychodziliśmy z parku centralnego powiedział coś takiego "Gdzie jesteśmy? A, już wiem gdzie jesteśmy. Na zadupiu. Chcesz loda?" I to była śmieszna sytuacja, taka nasza.
I jeszcze jedno. Ritsu się do mnie odezwała, aż dziwne. Ale było milutko tak sobie z nią porozmawiać, bo tęskniłam i martwiłam się o tego małego mopa. Uhh, dobrze, że jest już całkiem ok ._.
To tyle na dziś. I pozdrawiam Żelkę, Szymona i Ritsu <3
I łapcie mnie z tęczą na mordzie ._.

piątek, 2 maja 2014

Bardzo produktywny dzień

Witam, Was Misiaczki <3
Chciałam się Wam pochwalić, że dziś byłam super produktywna. Nawet chciało mi się wstać o 7 rano. Wstałam, ubrałam się ładnie w ładną spódniczkę, wypiłam herbatkę, pomalowałam się i uczesałam. Usiadłam w kuchni i czekam, czekam, czekam. Tata wstał, popatrzył na mnie zaspany i mówi:
- Idziesz dzisiaj do szkoły?
- Nie.
- To gdzie idziesz?
- Jadę po Szymona, paprykę i banany.
- Kim jest papryka?
- No... Takie czerwone warzywko, nie?
- A, to banana znam ._.
Zaczęło padać, to zawinęłam się szaliczkiem, powiedziałam, że wyglądam jak Ahmed i wyszłam. Grzecznie wysiadłam na Grunwaldzkim i czekałam na Szymona i razem poszliśmy do Biedronki i kupiliśmy ciasteczka. Szybko zniknęły ._. U mnie zrobiłam nam herbatkę i było super. I nawet prezentacja nam całkiem sprawnie poszła c:
- Jesteś głodny?
- Nie.
Nie był głodny, ale moja mama przyniosłam nam słodycze i je zjedliśmy i piliśmy wodę cytrynową. Kiedy już kończyliśmy prezentacje  znów się zapytałam:
- Jesteś głodny?
- Nie.
Więc zrobiłam kawę bananową, a ten cep podjadał mi banany :c Później przyszedł Krzysiu i ja z Szymonem graliśmy sobie w Vocaloidy i tak sobie rozmawiałam z Krzysiem jako tru Krzysionator. Znów się spytałam, ale nie był głodny, więc usiadłam obok niego i paczeliśmy sobie na internety. Dopiero kiedy znalazłam sobie wygodne miejsce to się stało.
- Idź do kuchni.
- Po co?
- Bo jestem głodny xD
No to ja, taka cudowna przyjaciółka, poszłam zrobić pizze i śpiewałam sobie vocaloidy, a ten cep nawet do mnie nie przyszedł i śpiewałam Alicje sama, a samemu już nie jest tak fajnie. Zwłaszcza, że on zawsze śpiewa po japońsku, a ja po polsku i to tak śmiesznie wychodzi c:
Pojedliśmy i ogarnęliśmy kuchnie. Albo to było wcześniej xD nie pamiętam tak w sumie.
I jak szłam z piesem to on też nie chciał i został w domu i leżał mi na łóżku, a potem kampił na mnie przez okno jak idę xD Ten wzrok będzie mi się śnił po nocach. Kiedy wróciłam przyniosłam prostownice, jako że od deszczu nas trochu poskręcało. Szymon się wyprostował i poprosiłam, żeby wyprostował mi grzywkę, ale wyszło tak, że wyprostował mi wszystkie włosy i w sumie to lubię siebie w prostych, ale nie chcę ich codziennie palić :c
Kiedy tak się bawiliśmy w prostowanie włosów to rozmawialiśmy sobie i to było takie milutkie i bez hejtu na mnie, co było jeszcze fajniejsze xD Bo było milutko i nawet zrobiliśmy zdjęcie i jesteśmy na nim piękni.
Później już tylko słuchaliśmy japońskich pioseneczek i odprowadziłam go na autobus. Ale dzisiejszy dzień był super, jestem z niego bardzo zadowolona, bo był bardzo Puuki.

czwartek, 1 maja 2014

Z życia Jurnego Serka

Dzię dobry <3
Jestem Jurnym Serkiem. Nie bardzo rozumiem dlaczego, ale jestem nim, bo od jakiegoś czasu Szymon mnie tak nazywa. Być może jest to pieszczotliwe, przynajmniej ja to tak odbieram. Bo ja mówię do przyjaciół skarbie, kotku albo kochanie, a on na ten przykład mówi jurny serku. Nie protestuje tym bardziej, że on lubi serek wiejski, a serek to serek, więc i mnie lubi. Bo jestem serkiem. Co za rozkmina, jeju ._.

W ostatnich dniach było mi smutno i to tak dziwnie smutno. Tak, tak, Puuki i jej smuty. Dzieją się złe rzeczy, a ja ich nie rozumiem, bo miało być inaczej. Miało być tak jak ja to zaplanowałam, a tymczasem jest do dupci. Wszystko mi się sypie między palcami jak piasek i jeszcze jakby tego było mało to sypie mi się do butów, co sprawia, że jest jeszcze gorzej.
Dobrze, Puuki, nazywaj swoje uczucia piaskiem w bucie. Ok. Kończę tą moją piaskową poezje zanim wpadnę na kolejne błyskotliwe porównanie ._."

Jest wolne, a jutro muszę wstać o 7 rano, jestem z tego powodu tak szczęśliwa, że aż wcale. Muszę jechać do miasta, poczekać na Szymona i idziemy po parpyke i banany, a potem do mnie robić projekt o owocach, grać w Miku Hatsune, jeść pizze z Biedronki i pić bananową kawę, a po wszystkim Szymon pozmywa, bo ma kare za robienie ze mnie debila c: Ogólnie to jestem bardzo pozytywnie nastawiona na jutrzejszy dzień. Szkoda tylko, że nie będę mogła spotkać się z Żelką. Cholernie za nią tęsknię i czuję się źle, kiedy nie mogę się z nią zobaczyć. Staram się jak mogę, tylko nie zawsze wychodzi.

Ostatnio wzięłam się za wypełnianie rzeczy, które zapisałam na liście rzeczy, które chcę zrobić, a konkretniej skupiłam się na pozycji "wygrać jakiś konkurs". Biorę udział we wszystkim, co znajdę i staram się jak mogę. Chcę wygrać konkurs, bo wkurza mnie to, że nie mogę odhaczyć tego jednego zdania xD A siedząc dziś na fejsie i przeglądając wszystko w poszukiwaniu kolejnego bezsensownego konkursu znalazłam komiks z czymś, co ja zawsze robię i jeszcze nikt nie był z tego zadowolony, bo używam moich zimnych łapek tylko kiedy jest wszystkim zimno. W lecie nie dotykam ludzi, bo jak wyczają, że moje rączki są zimne, to kładą je sobie na brzuchu ._.
Dziś chyba nie mam Wam już nic ciekawego do przekazania. Może jutro, ale to zależy od tego jak bardzo nie będzie mi się nic chciało. Bo jeśli będzie mi się chciało cokolwiek i namówię Szymona na chociaż jedno zdjęcie dokumentujące to, że naprawdę się znamy i nie kłamałam, to coś tam naskrobię. Tymczasem dobranoc <3

niedziela, 27 kwietnia 2014

I znów Truskawka

Ostatnie dwa tygodnie zleciały mi niewiarygodnie szybko. Ale też działo się sporo :3 Dziś skupimy się na wczorajszej Truskawce.
Pojechałam z bratem do galerii ze szczerą nadzieją, że właśnie tam znajdę moich znajomków, ale nie było nikogo ._." Jednak nie odpuściłam i pomyślałam, że może są w parku. Już z daleka widziałam grupę podejrzanie wyglądających ludzi i to byli moi podejrzanie wyglądający ludzie. Bardzo świetne było, kiedy Żelka się na mnie rzuciła. I bardzo dziwne było, kiedy Hollow oczekiwał yuri, a nie dał nam darmowego alkoholu. Czo ta Puuki taka zdemoralizowana? ;-; Poznałam nowych ludzi i byłam na filmiku Grzesia ^^ Tak super, tak świetnie c: Poszliśmy na koncert, ale nie pierwszym byłam tylko chwilkę i było tylko takie "ojeju" bo to było na maksa przesłodzone i nie wiem co jeszcze Q.Q Po prostu było awwww <3 Drugiego koncertu chyba w ogóle nie widziałam, ale co tam ^^" Spotkałam Maję, koleżankę z gimnazjum i jestem z tego zadowolona, bo ją lubię c: W międzyczasie była zadyma z dresami numer jeden. To było bardzo dziwne, bo gościu ledwo stał. Szkoda mi chłopaka, który oberwał, bo Gracjan zdążył się obronić. Dresy poszły po kolegów. Tsa... Później po prostu sobie egzystowaliśmy z ludźmi, jakaś dziewczyna powiedziała mi, że mam śliczne oczka i to było słodkie. Szczerze mówiąc, to z tej truskawki mam jedną wielką zaćmę, a to dlatego, że spotkałam dużo nowych ludzi i ja tak po prostu mam. Ale mniejsza o moje dziwne coś związane z ludźmi ._. Byłam na ostatnim koncercie i boli mnie plec, ale żyję ^^ Podeszła do mnie dziewczyna z mojej szkoły i mówiła, że była zadyma, że jednemu chłopakowi rozbili okulary. Później dowiedziałam się, że rozbili mu butelkę na twarzy. Dresy, ok. Od razu ja i Żelka poszłyśmy zobaczyć co się dzieje. A co się działo? Dresy, super. Nadal nie rozumiem dlaczego tam poszłam. Tam, gdzie byli oni. Poszłam za Żelką. Nie boję się dresów i nigdy się ich nie bałam, bo mam z nimi do czynienia na co dzień. Mam nawet swego rodzaju "ochronę", ale nie mogłam tego znieść. Kiedy zobaczyłam, jak moja koleżanka płacze, bo boi się o naszych poczułam się głupio, że zawsze chciałam w jakiś sposób podratować tę "grupę społeczną" w rozciągniętych, spranych spodniach. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że to  równie dobrze mogli być moi chłopcy, ale wtedy nie dałabym nikomu się bić. Wtedy ja bym tam poszła i powiedziała co miałabym do powiedzenia, bo przecież oni mówią, że nie dadzą mnie skrzywdzić. Mam nadzieję, że tak się nie zachowują, bo jakoś to już nie byłoby to samo. W każdym bądź razie nasi koledzy dresy mieli wrócić, a ja czekałam. Czekałam na mame, ale nie uciekałabym gdyby oni przyszli. Nie uciekałabym gdyby mnie zaczepili. Moja nienawiść do nich jakoś tak nagle się obudziła po wczorajszym wieczorze. Później jeszcze rozmawiałam z Żelą i tak jakoś mi się milutko na serduszku zrobiło, bo ona się o mnie martwiła. Wtedy było już dobrze, już nikt się nie bił, nikt nie płakał i nikt nie krzyczał. I wtedy przyjechała po mnie mama.
Mimo wszystko było całkiem w porządku. Byłam szczęśliwa.

A dziś chcę się jeszcze pochwalić, bo znalazłam czterolistną koniczynę u Mariuszka na podwórku. I pojadę na zlot ludzi na motocyklach, bo Mariuszek mnie lubi c:

Macie tutaj odwróconą mnie jak buziam pikacza i się chowam. I dziękuję mojemu super ekstraśnemu koledze, który  zrobił dla mnie tego gifa, bo ja nie umiem ;-;
I jeszcze jedno. Bo dam Wam pioseneczkę, która jest ze mną od kilku dni ją sobie śpiewam pod noskiem <3


piątek, 25 kwietnia 2014

Przeanalizujmy sobie Puuki

Witam C: Od jakiegoś czasu, a konkretniej od kiedy postanowiłam trochu zmienić wygląd bloga, myślę intensywnie o tym, jak wygląda moja postać. Krótkie białe włoski, blada cera, zielona sukieneczka, katana i małe chmurko-duszko-coś zawsze obok. Pamiętam, kiedy dopiero zaczynałam pisać opisówki jako Puuki. Doczekałam się nawet opinii takiej, że odstraszam od niej ludzi, bo zbyt ciężko do niej dotrzeć. A ściślej mówiąc, była bardzo nieśmiała. Nie lubiła nawiązywać kontaktu z ludźmi, chyba że znała ich dobrze i spędzała z nimi wiele czasu, ale to też miało kiedyś swój początek w postaci kontaktów międzyludzkich z nowymi osobami.
Najpierw tylko pisałam. Dopiero kiedy miałam całą postać opracowaną, zaczynając na dacie urodzenia i kończąc na jej ulubionych skarpetkach, wzięłam się za szukanie artów jako tako odpowiadających mojemu opisowi. Znalazłam ją. Postać Konpaku Youmu z  Touhou ( oglądałam tylko 3 odcinki, bo więcej ich z polskimi napisami nie mogłam znaleźć, ale jeśli ktoś ma dostęp, to się nie pogniewam <3 ). Zaadoptowałam ją na dobre i jednym z moich ulubionych zajęć jest szukanie coraz to nowych artów, którymi mogłabym opatrywać posty na blogu.
Ale moja analiza zaczęła się, kiedy może trochę nieświadomie porównywałam ją do mnie. Każde moje OC ma jakieś moje cechy, ale Puuki  to ja kropka w kropkę. No i jakby nie patrzeć przygarnęłam też jej imię, bo jest w dwójce moich ukochanych postaci. Ale Dominik chyba do mnie nie pasuje, co nie? c:
Wracając do jej cech, które są moimi cechami (znów ._.)... Wystarczy na nią spojrzeć i widać, że nie jest nikim groźnym, a wręcz jest krucha i potulna. Ma pogodne spojrzenie, nie lubi być w centrum uwagi. Przynajmniej ja ją tak odbieram, chociaż właśnie mam przed oczami scenę, w której Youmu goni za swoim ukradzionym arbuzem ._."
Nie da się przeoczyć, że zawsze ma ze sobą ten swój obłoczek. Mi się to skojarzyło z tym, że zawsze musi mieć przy sobie przyjaciela. Bo kto nie chciałby mieć przyjaciela obłoczka? Ja bardzo, ale ja mam swoje obłoczki, które są przy mnie nawet jeśli nie  fizycznie, to jestem pewna, że chociaż czasem o mnie myślą i po cichu we mnie wierzą nie ważne co się dzieje. Kolejny element, nad którym się zastanawiałam - katana. Pomyślałam, że to oznacza fakt, że sobie radzi. Mimo tego, że jest taka nieszkodliwa i cichutka to musi sobie radzić i to właśnie symbolizuje katana.
A jak to się ma do mnie? Nie znoszę poznawać nowych ludzi. Nawet na konwentach  nie zawsze mi to wychodzi. Ilekroć mówię, że ja jestem groźna, straszna i trzeba się mnie bać, słyszę tylko, że jestem zbyt słodka, żeby zrobić cokolwiek jakiejkolwiek żywej istocie. Mam też swoje obłoczki, które są ze mną w ten czy inny sposób. Każdy chyba wie, ale jeśli ktoś by nie wiedział, to mam cztery moje obłoczki. Jest sobie Obłoczek Ritsu, Obłoczek Szymon, Obłoczek Gilbert i od jakiegoś czasu jest jeszcze Obłoczek Żelka. A moją kataną, dzięki której sobie radzę jest mulinowa bransoletka od Ritsu. Nie rozstaję się z nią i szczerze to mi pomaga.
Rozpisałam się, jejciu jejciu... Ale to dobrze, lubię pisać długie posty c: Więc tak się kończy niewinna analiza Puuki. Do następnego posta <3 A może do jutrzejszej truskawki, kto wie C:



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Mało świąteczna codzienność

Przez otwarte okno ciągle słyszę piszczące dziewczynki. Ja rozumiem, że jest lany poniedziałek, ale czasem mógłby je ktoś związać, zakneblować i schować w lesie ._. Tylko na ten jeden dzień, proszę ._.
Ja wiem, że to nie ja, że przecież Puuki uwielbia dzieci, nawet jeśli plują jej ziemniakami na książkę. Ja wiem, ale nie dziś. Bo dziś się Wam uwywnętrznie. Wiem, że najprawdopodobniej nie ma takiego słowa, ale Szymon tak mówi, więc słowo istnieje. Ale wracając do tematu, to mi dzisiaj jakoś tak nijako. Jak kiedyś, kiedy nie jadłam. Znów mam to dziwne uczucie i odruch wymiotny na myśl o jedzeniu. Nie pójdę się ważyć, bo znów zeświruję. Ale to dziwne uczucie jest dziwne, a jeszcze dziwniejsze jest to, że daje mi ono jakąś satysfakcje. Taką samą jaką daje mi uczucie głodu czy bólu. Ale na ból nie mogę sobie pozwolić. Powstrzymuje mnie moja dwuosobowa grupa wsparcia. Chociaż nie mam żadnej pewności, czy nie zostałam w niej sama, jednak pomaga mi nawet kłamstwo, że nie tylko ja to czuję. A jeśli chodzi o głód, to nic nikomu nie obiecywałam. Może Sebusiowej, ale to była bardzo pokręcona historia i z upływem każdego miesiąca czuję się, jakbym tylko przeczytała książkę o tym co się działo, a nie była główną bohaterką wydarzeń. Wtedy czułam coś na kształt wolności. I nie chciałam słuchać nikogo. Do dziś pamiętam, jak stanęłam na wadze i zaczęłam płakać,  bo nie udało mi się zejść poniżej 47,5 kg. Bo mój cel to 44 kilogramy. Jak na początku gimnazjum. Ale teraz już nie jestem taka jak kiedyś. Bo wtedy nie jadłam. Teraz jem, a mimo to chudnę. Wolniej niż kiedyś i bez głodu. Szkoda, bo dawał mi szczęście.
Ale co ja piszę? Nie miałam zamiaru się tak o tym rozpisywać. Ale chciałam się uwywnętrznić, więc to zrobiłam c: teraz znacie mnie ciut lepiej, jak się z tym czujecie?
Skoro już dziwny wstęp mamy za sobą to zajmę się sprawami, które są bardzo Puuki.
Znalazłam ostatnio cudowne trampki na kolorowej platformie, ale są bardzo drogie, jak przystało na Konserwy (tak, wiem, że Converse). Poszperałam na allegro i znalazłam inne, które też by mnie zadowoliły i są miętowe, jak moje wszystko ^^"
Dziś rano mój brat (w końcu) wysłuchał moich błagań o demówkę Hatsune Miku Projest DIVA i sobie rano grałam. Grałam sobie Lenem i zrobiłam z niego nekosia. Gra z moją koordynacją ręka-oko jest ok ._. Ale za trzecim razem udało mi się przetrwać całą piosenkę~! Dla mnie to już coś, bo nie nadaję się do otakowych gier. W Osu do tej pory nie umiem grać xD Za to w pocky game mogę grać ^^ I ostatnio na spotkanie jedna dziewczynka przyniosła pocky i Żelce zabrałam jednego akurat kiedy trzymała go w ząbkach, ale co tam o/////o
Przez ten tydzień zdążyłam się już stęsknić za Szymonem. O Ritsu nie mówię, bo ją w ogóle rzadko widzę ._. Ale cieszy mnie świadomość, że we wtorek wieczorem zapytam się go z czym cze mieć kanapi w szkole i zrobię je z czymś zupełnie innym. Że w środę rano będę czekać na światłach, żeby powiedzieć mu wszystko, co się ostatnio działo, a działo się sporo i dzieje się wciąż. Ale wszystko wyjdzie w praniu. Bo wyjdzie i będzie cud, miód i orzeszki~
Nie mogę się doczekać jutra. Nie mogę się doczekać końca lekcji w tym tygodniu. Nie mogę się doczekać kolejnej Truskawki, chociaż nie mam się w co ubrać. Mój standardowy problem ._." Mam tyle ubrań, ale nic nie pasuje na koncert T.T Czo ta Puuki taka nieprzygotowana na imprezy Q.Q
Napisałam Wam tyle i już mi jakoś tak lepiej. Teraz idę układać kostkę Rubika i później może poczytam, a wieczorkiem pewnie będę miała rozmowę z mamą, więc trzymajcie kciuki za odważną Puuki omawiającą z mamą co jej na serduchu leży~ c:
I  łapcie mojego snapa i snapujcie, bo mam trzy osoby i mi smutno z powodu braku snapchatowej społeczności dla mnie xD Puuki_yoru
I łapcie yuri, bo fajne i już C:


czwartek, 17 kwietnia 2014

Post o dupie Maryny

Tak, o dupie Maryny, a nie o dupie marynie. Bo uświadomiła mi to "Nana". Całe moje życie uległo wtedy zmianie i to takiej o 180 stopni. Bo moja babcia zawsze mówiła, że "dupa maryna", Tsuna powiedział, że można rozmawiać ze mną o dupie marynie. A tu nagle Ritsu poleca mi anime, w którym jest dupa Maryny. Kim jest Maryna i dlaczego wszyscy mówią o jej dupce? :c
Ostatnio Wasza Puuki się zaczęła demoralizować. Nikomu nie mówcie, ale nie poszłam na pierwszą lekcje @_@ Ale to tgt... <technologia gastronomiczna z towaroznastwem> i gadali o wielkanocnym jedzonku ._. I jeszcze coś :3 Bo ja... Kupię sobie rozpychacz i jaram się, mimo tego, że biorę najmniejszy z możliwych i do tego biały. Mimo to jestem rebelem~! Ale dość już o tym, że jestem takim małym czymś, co sięrobi złe. Gremlinem? Nie wiem.
Dziś zaczęłam korzystać ze Snapchata, a mam go już łuhuhu i jeszcze trochę. Ale się stało. Puuki wysyła zdjęcia wszystkiego co się da opatrzone jakimś na pewno błyskotliwym napisem. Jakżeby inaczej :3
A do tego jestem mechanikiem i to świetnym. Poszłam dziś do Mariuszka, który naprawiał komuś skuter. A ja mu pomagałam. Wciskałam czerwony guzik kiedy mi kazał, trzymałam szczypce, kiedy mi kazał i znalazłam śrubkę c: Powinnam była iść na mechanika, a nie gastronoma ^^ Ale wszyscy ci faceci byliby smutni, kiedy wyszłoby na jaw, że jestem od nich lepsza, trudno.
I jeszcze wczoraj zrobiłam sobie zakładkę do książki z chibi mną :3 Ach, te moje wszechstronne zdolności <3 A tak na prawdę to nie, ale lubię sobie czasem coś zrobić ^^
Nie mogę uwierzyć w to, że już wolne. Jakoś tak dziwnie. I jutro idę na spotkanie, a nie mam zielonego pojęcia gdzie one teraz są QwQ Ale nia miałam zamiaru pisać o jutrze tylko o tym, co było wczoraj. Bo skończyłam lekcje chyba o 10:30. Ale pewna nie jestem. I spotkałam Żelkę, kiedy w galerii czekałam na Ritsu. Miałyśmy sporo czasu, więc opowiedziałam jej historie mojego życia o sandałkach i skarpetkach i o tym, że mój syn będzie chodził w białych lolitach, ale to nie ważne, bo to tak samo wyszło @_@ A potem przyszła Ritsu i poszłyśmy oglądać pomidory w HD :3 Co to był za widok!
A teraz sprawa wszechobecnego hejtu, który dotknął i mnie ._. Nie mówię, że się tym przejmuję, ale jak już Ritsu napisała nazywanie kogoś głupią szmatą to nie jest wyrażanie opinii. A zwłaszcza nie z anonimka. Ale spłynęło to po mnie. Nie usunęłam komentarza, bo po co. To tylko hejt.
A Ritsu boli noga i miałam coś z tym zrobić, więc robię.
Nogo, przestań boleć~
Oyasuminasai <3

niedziela, 13 kwietnia 2014

Truskawkowo

Dzię dobry :3 Dziś jestem już po cudownej truskawce. Tak jak zapowiadałam bardzo boli mnie szyja i nogi w sumie też. Żałuję, że nie poszłam w pogo, ale za dwa tygodnie pójdę tylko muszę zdobyć w miare ogarnięte buty, bo w botkach nie bardzo.
Przed truskawką poszłam po chałwe dla Hollowa, bo jestem super uczynną Puuki. Ludzie chyba się ucieszyli, że mnie widzą. Albo po prostu udawali, bo już widziałam udawany entuzjazm "Cześć, Puuki" A ja usłyszałam to tak: "Cześć Puuki, będę miła, ale wypierdalaj".Więc tak się sprawy mają :3 Kiedy byłam u Ritsu szybko się przebrałam i pomalowałam i tak szczerze, to czułam się ładna. Poszłyśmy na truskawkę na nóżkach. Poczekałyśmy chwilę i zaczęli przychodzić ludzie a ja z nimi rozmawiałam i byłam taka mniej schowana niż zawsze. Później przyszła osoba, której zawdzięczam wywalenie mnie z grupy i chyba znów miała problem z tym, że jestem tam gdzie o on jest. I chyba chciał się przywitać, a mi w ostatnich dniach doszedł jeszcze jeden powód, żeby obić mu morde, ale w ostateczności tylko nakrzyczałam i powiedziałam, że powinien dostać. Znaj mą dobroć, chujmistrzu.
Przywitałam się ze wszystkimi, dałam Hollowowi chałwe, a on ją jadł jak chomik xD I w sumie to na pierwszy koncert nie poszłam, bo nie wiem ._. Ale stałam sobie z Mizu nie wiem ile czasu i się przytulaliśmy i mizialiśmy po pleckach i on był ciepły, ale nie taki, że po prostu ciepły. On dawał takie ciepło jakie dają kotałki śpiące komuś na kolanach ._. Drugi koncert to rap. Dla mnie ok, ale glanowa społeczność chcąc pokazać miłość do tej muzyki usiadła po turecku zaraz pod sceną. A ja z nimi, ale później już nie siedzieli, bo gościu był bardzo spoko i w sumie to o ile dobrze pamiętam to tańczyli pogo. Radził sobie z takimi klimatami i miał przekaz, a to się dla mnie liczy :3
Ostatni koncert - The Needle. Wokalista tak bardzo cudowny *-* To przez niego tak boli mnie szyja. Mieli epickie piosenki, on miał epicki  głos i kontakt z nami wszystkimi. Stałam na samym przodzie z Ritsu. I machałam łbem gdzie popadnie xD Ale nie było bisu, bo regulamin zakazywał, a Ritsu na  to: "Jebać regulamin!" xD Jednak nie zagrali :c Ritsałka ich nie przekonała :c A szkoda :c
Wyszłyśmy z sali i jeszcze rozmawiałyśmy z ludźmi. Wyszłyśmy na zewnątrz, gdzie ja i Ritsu rozłożyłyśmy ręce, po czym krzyknęła "kto chce się z nami pożegnać?" i zmieniłyśmy się w wielką kupę przytulających się ludzi. Później już szłyśmy z Mizu w stronę przystanku i jeszcze Hollow do nasz przyszedł, a właściwie przybiegł i jeszcze mi dziękował za chałwe i chwilę rozmawialiśmy, ale musiałam już iść.
Oczywiście jak to ja nie napisałam wszystkiego, bo przecież to niemożliwe, żeby przez cały wieczór było cudownie. Ale po co mam Wam opowiadać moje pierdoły? To nie ważne.
W każdym bądź razie do zobaczenia na truskawce za dwa tygodnie <3

piątek, 11 kwietnia 2014

Puuki taka koncertowa

Dobry wieczór Wam, ludziom spragnionym mnie! Wiem, że takich nie ma, więc dobry wieczór wszystkim innym ._.
Szykujcie się na kolejny post. Zróbcie sobie zieloną herbatkę, lub zwykłą, lub kakałko, kawę, czy co tam pijacie czytając internety ._. Ja osobiście bardzo kocham zieloną herbatę i właściwie to od kilku tygodni piję tylko wodę i zieloną herbatę. Tak zdrowo :3
Pożalę się Wam, bo tak by wypadało, żebyście wiedzieli co się dzieje ^^ A mianowicie wczoraj zauważyłam, że ktoś wyrzucił mnie ze świdnickiej grupy otaku. Wiem kto i wiem dlaczego, ale przykro mi się zrobiło, że nikt z adminów wcześniej nic z tym nie zrobił :c Byłam zła i smutna i chciałam czymś rzucić. A kiedy obiecałam, że obiję mordę temu, kto to zrobił wszyscy stwierdzili, że nie dam rady, bo jestem na to zbyt słodka. Nie zawsze taka byłam, a jutro nie będę słodka tylko będę Puuki, o której napiszę za momencik.
A nawiązując do tematu, to Puuki jest koncertowa. Stwierdzam, że będzie mnie bardzo bolała szyja i stwierdzam, że będzie super nie zważając na wydarzenia ostatnich dni, których tu nie opiszę ze względu na ich mocno osobisty charakter. Ale Wasza Puuki już prawie się ogarnęła i już prawie nie robi głupot <3
A wiecie dlaczego będzie super? Bo idę na truskawkę i będę inną Puuki. Będę Puuki, która lubi ciężką muzykę (w pogo nie pójdę ze względu na brak glanów :c ) i która wygląda bardzo nie Puuki.
Jak wygląda Puuki:
Jak Puuki wygląda, kiedy idzie obijać mordy:
Wiem, że na drugim zdjęciu moja ręka wygląda jakbym miała łokieć zrośnięty z ramieniem ._. Ale po prostu ta koszula jest taka duża i tak wyszło, kiedy podniosłam rękę ._. Swoją drogą bardzo dziękuję za pożyczenie koszuli <3 Bo wszystkie ciemne ubrania pooooszły :c Mam już tylko czarne rurki i to wszystko chyba ;-;
Jeeeju, nie mogę się doczekać jutra <3 Zostaję po truskawce u Ritsu i będzie fajnie. Pogadamy, wyjem jej małe pomidorki z lodówki, bo wiem, że je ma. Zawsze je ma, a one są takie urocze *-* Tak, tylko dlatego je jem ._. I jak się je gryzie w buzi to tak fajnie wybuchają i fala słodkiego soczku z pomidora zalewa buzię :3 Tak, to moje przemyślenia ta temat małych pomidorków. Problem? Wiecie już, że obijam mordeczki, więc nie miejcie ze mną problemów, bo tupnę nogą i nadmucham policzki, jasne? To powinno Was nauczyć, że jestem straszna QwQ Proszę, nauczcie się, że jestem straszna T.T"
Na dziś nie mam Wam już więcej do przekazania. Ale może w niedzielę napiszę coś o truskawce ^^
Oyasuminasai <3 Na dobranoc mała, ruda Puuki, która cieszy się jak debil i ma zwiewne loczki ^^

sobota, 5 kwietnia 2014

Ciemno jak w nocy

Witam Was bardzo serduszkowo <3 Jejku, tak dawno nic nie pisałam i tak cholernie za tym tęsknię QwQ Jest sobie tak mniej więcej noc, a ja sobie oglądałam serial, bo wczoraj pokochałam serial, jest to jednak miłość skomplikowana i z całą pewnością jednostronna, bo jeszcze nie zdarzyło się, żeby serial zakochał się w widzu. Chociaż powinna powstać książka, w której główny bohater zakochuje się w czytelniku i jeśli tylko wymyślę jak, to ją stworzę QwQ Nie do końca wiem jak... Właściwie to nie wiem jak, ale wierzę w siebie jak nigdy. Znaczy... Nie wierzę, jak zawsze, ale to tylko drobny szczegół ^^"
Od ostatniego wpisu trochę się u mnie pozmieniało. Rozeznałam się w szkole, choć i tak nie umiem funkcjonować sama. Ale muszę się pochwalić, że pracowałam z ludźmi. Z całą watahą obcych ludzi z dziećmi. I rozdawałam im balony, a do tego musiałam tłumaczyć na czym polega reklamowana przeze mnie akcja ._. Zbyt dużo ludzi. Jako introwertyk byłam wykończona jak po Niuconie.
Ogarnęłam się troszeczkę z nauką, zaprzyjaźniłam się z Szymonem, a pamiętam, że kiedy jeszcze ostatnio pisałam, to miałam wątpliwości co do tego, że się zaprzyjaźnimy. Ale nauczyłam się z nim rozmawiać i jest bardzo super. Przecież zrobiłam mu onigiri i Edową koszulkę, którą zobaczycie później :3
Z Ritsu chcę się widzieć jak najczęściej. Kocham ją i tęsknię. Czasem bardziej, czasem mniej, ale dla mnie to "mniej" wciąż oznacza bardzo dużo. Oczywiście Ritsu jest cepkiem i co by się nie działo, to ja muszę wychodzić z inicjatywą i pisać do niej, żeby przyszła po mnie kiedy skończę lekcje. Ewentualnie Szymon powie, żebym napisała i wtedy wina jest na niego xD Nie zmienia to faktu, że oboje są dla mnie bardzo ważni i kocham ich za to, że ze mną wytrzymują ;-; Ja bym nie wytrzymała xD
Czasami widuję się też z dziewczynami z paczki. Wiecie, gang spod klasy numer 22. W większości przypadków są to spotkania na Grunwaldzkim, kiedy czekam na autobus ^^"
Zmieniło się też to jak się ubieram. Koszulki z nadrukami wybyły z mojej szafy na rzecz białych lub innych jasnych bluzek nie rzucających się w oczy. Postawiłam na pastele i czuję się jak rusałka albo jakaś nimfa xD
A za to co teraz napisze stracę fanów (jeśli ich mam ._.), znajomych na fejsie i followersów na instagramie. To, że kocham Eda nie jest żadną tajemnicą i wszyscy o tym wiedzą. Czasami lubię słuchać sobie Bruno Marsa. Okej. Taylor Swift. Okej. Passenger. Okej. One Direction. Okej? Ale taka już jest Puuki. Kocha słodkich chłopców, a jeśli mają opinie pedałów, kocha ich tym mocniej ;-; Oczywiście nie zostawiłam Vocaloidów, bo otaczkiem będę zawsze, chciałam po prostu, żebyście oswoili się z myślą, że w środku, między flaczkami jestem gimbusem, słuchającym muzyki kojarzącej się (w większości przypadków) z gimbusami YOLO SWAG ._.
Na dziś kończę. Oyasuminasai <3
Na dobranoc foteczka ślicznych nas :3 Wyszłam tu jak gołąbki ze słoika <3


wtorek, 25 marca 2014

Pokonana przez onigiri ^^

Witam :3 wróciłam do Was z nowym filmikiem, w którym robię japońską wersję kanapek. W pewnym momencie zamiast onigiri zaczęłam mówić nori, wybaczcie mi to ._."