niedziela, 25 listopada 2012

Aishiteru yo~

Witam Was po raz kolejny. Ciekawi mnie, czy jest ktoś, kto nie zna mnie osobiście i śledzi moje wpisy. W każdym bądź razie, jeśli jest ktoś taki, to mu dziękuję, bo to miłe :3
Ciepłe kapcie, ciepła herbatka i bardzo przyjazna nutka, oczywiście zamieszczam ją tutaj :3
Tak właśnie spędzam dzisiejszy wieczór, choć bez bicia przyznam, że mam ochotę się przytulić. A Osamu mi nie wystarcza QwQ
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że ta piosenka wcale nie jest taka pozytywna i zrobiło mi się smuuutno :C Przełączam!... Dobra, jest już bardziej pozytywnie.
Co by tu dziś napisać... Pośpiewałabym sobie, no... Trochę nudno, a zaraz muszę wracać do nauki. O! Już wiem, od czego zacznę opisywanie. Od wczorajszego ogniska, gdzie było pięknie, cudownie i nawet śmiesznie :D I dziękuję mojej gimbazie, że zgodzili się zabrać, jak to powiedzieli, mojego "Lovczi" <3 I go tam zataszczyłam,  co?! xD Źle mu nie było, a przynajmniej nie marudził, co chyba jest jednoznaczne, nie?

Napisałam część wpisu i mama kazała mi odejść od komputera, bo dostałam dwie jedynki ._. Ale jakoś udało mi się wybłagać powrót do bloga ;D Ale mam się uczyć. I będę się uczyć, nie wierzycie we mnie?!...
Wyżalę się wam! Właśniue na flogu napisał do mnie jakiś Pan, który mi powiedział, że powinnam przytyć, bo jak będę trochę chudsza, to stanę się nieatrakcyjna, a potem mnie zaprosił do restauracji ._.
Em... Haaaaarryyyyyyyyyyyyy! Jakiś pedofil z internetu zaprosił mnie do restauracji... Zrób z tym coś, bo zaczynam się bać >3< xD

I kolejny taki dzień, kiedy nie chce mi się pisać, choć mam o czym tu nabazgrać. I to właśnie jest smutne. Kolejna smutna rzecz. No cóż, czas umierać ;D
Dziś nie będzie słodkiego artu. Dziś będzie prawda

piątek, 23 listopada 2012

Nie mam pomysłu na tytuł, umarłam

Dobry wieczór! Chwilowo zdania będą bez najmniejszego sensu, bo mój brat łaskawie truje mi dupe -.- Uhu, przynajmniej zwraca na mnie uwagę i poświęca mi czas, choć są chwile (nawiasem mówiąc - takie jak ta), kiedy chciałabym być jedynaczką.
Wpis będzie krótki, bo umieram ze zmęczenia, a jutro muszę wcześnie wstać, i iść do kościoła na spotkanie kółka różańcowego :D Żartuje, żartuuuje ^^ Po prostu muszę tam iść i już ._."
A we wpisie, który właśnie tworzę, chciałam podziękować za ostatnie dni i za zapewne jeszcze całe mnóstwo takich dni <3 I wszyscy już wiedzą o kogo chodzi :D
Chciałabym napisać więcej, ale umieram i domownicy każą mi iść już spać...
Oyasuminasai~

wtorek, 20 listopada 2012

Dom na wzgórzu~

Ano witam szanownych czytelników, których mam i tak niewiele. Ale dla kogoś pisać trzeba, nawet jeśli wpisy nie są czytane w całości, bądź też wcale nie czytane ._. Wpis jest za dzień wczorajszy, bo niestety wczoraj nie miałam czasu i byłam zmęczona czytaniem nudnej książki.
Więc zajmę się opisem dnia wczorajszego ^^ Nie będę opisywać szkoły, ani nic takiego, bo to się ciągnie i dłuży jak tylko może, więc tym nie mam zamiaru nikogo zanudzać i nie istnieje coś takiego jak H4. Nie rozumie, dlaczego tylko Ritsu może się teraz zaśmiać, bo przecież chemiczne żaty są takie zabawne! W każdym bądź razie po szkole szybko zrobiłam lekcje i mniej więcej ogarnęłam kuchnie i mój pokój. Czuję, że ten blog robi się tęczowy ._. Ale mniejsza z tym! Chyba nie trudno się domyśleć co miało nastąpić po tym wszystkim. Ale niee! muszę się kawałek cofnąć!
Bo w szkole, a  ściślej - na projekcie z polskiego - miałyśmy próby do naszej sztuki. Mam fajną rolę i przy tym okzję, żeby sobie pokrzyczeć, powyśmiewać się xD Tak, wiem, okropna jestem ^^ W każdym bądź razie, powtarzam moją rolę i już już się wczuwam, biorę wdech i chcę zacząć mówić, a tu nagle dzwoni mój telefon. Ed Sheeran zaczął śpiewać "cold coffe", a ja pędem biegne po telefon, tyko po drodzę krzycząc "przeeepraszaaam~". Byłam niemal pewna, że mama dzwoni, żeby mi powiedzieć, że jest już pod szkołą, ale ten głos nie był ani trochę podobny do głosu mojej mamy. Oczywiście uśmiechnęłam się tak, że groziło mi to rozpołowieniem twarzy i nie sztuką było się domyśleć, kto dzwoni ^^ I tak sobie stoję i sobie jestem zacieszona i wszyscy się na mnie patrzą, a ja słucham... "Puuki, kiedy końszysz? Przyjechać po Ciebie?" To było takie słodkie~ Rozpłynęłam się jakby... I małymi kroczkami-skoczkami wróciłam na swoje miejsce. Trochę mnie to wybiło z roli, ale poradziłam sobie :3 To tyle jeśli chodzi o szkołę.
Wracając do popołudnia w domu: Oczywiście przyjechał Harry i oczywiście ten mój piękny przyczaj, czy nikt nie stoi w oknie. Przepraszam, że ja się tak tym stresowałam, ale no... To ja, a ja tak mogę ^^"
I poszliśmy~ Najpierw do parku, potem z parku po drodze mieliśmy osiedle Mariuszka, z osiedla w jakąś dróżkę, a potem zawróciliśmy i poszliśmy w stronę kolonii. I wtedy pochwaliłam się moim genialnym wymysłem dnia wczorajszego, a mianowicie - Ave Lama~! Był fejspalm, oj był... I pytanie zadawane od pokoleń "Z kim przyszło mi żyć na tym świecie??". Jednak Niedługo po tym chwilowym postoju spowodowanym moimi przemyśleniami na temat lam, poszliśmy dalej i mniej więcej przy dużym stadionie znanym z festynów, znów miałam swojego osobistego kucyka! I patrzyłam tak na świat z góry i śpiewałam cichutko "My little Harry, my little Harry~" i cieszyłam się jak głupia do sera, tak tyko dlatego, że było fajnie. To się nazywa dziwactwo :D Ale takie moje własne dziwactwo, któremu mogę się bez reszty oddawać, niezależnie od sytuacji. Wystarczy, że ta jesdna wyjątkowa osoba będzie ze mną i mogę się przełamać. Ale nieważne... Trochę się rozpisałam, niepotrzebnie... Bądź co bądź, ignorując moje poprzednie rozpisanie się, dalej poszliśmy w stronę Krzyżowej i po drodzę spotkaliśmy kociaka, który za wszelką cenę nie chciał do nas podejść, a potem jestem niemal pewna, że się obraził, bo ktoś kto to czyta nie potrafi odzywać się do kociaków, nie będę mówiła po imieniu ----> Harry~ ^^ Następnie poszliśmy do Krzyżowej. Nie tylko Świdnica po ciemku wygląda ślicznie, bo i Grodziszcze i Pałac w Krzyżowej, albo chociażby Dęby, które do tego pałacu prowadzą prezentują się przyjemnie, choć sama bym tam za nic nie poszła ^^" Doszliśmy na plac pałacowy... Jeju, jak to wyniośle brzmi xD W każdym bądź razie doszliśmy na ten plac i na chwilę sobie usiedliśmy i było pięknie <3 Bo jak ja tak sobie siedzę na czyichś kolankach i ten ktoś mnie przechyla i się ze mną droczy, to jest pięknę <3 Zrobiliśmy sobie rundkę naokoło tego placyku i rozmawialiśmy o niemcach ._. Potem stała się rzecz niesamowicie słodka, słodka... Tak, tęcza była <3 Bo się mnie zapytał, czy mi zimno... A ja powiedziałam, że tak troszkę, (cały czas chodzę w tej czapce <3) i mimo iż moim kwadratowym biegiem z desia uciekałam, z desia piszczałam i chciałam zapiąć jego kurtkę zanim ją z siebie zdjął, coś mi nie pykło i reszte drogi pytałam tylko "Czy nie jest Ci zimno? Ale na pewno? Na sto procent?". Tak się nie robi! Ale ciepło było :3 Później znów chodziłam na glanach, bo ja to tak lubię ^^ I chwilę nas to zatrzymało. Rękawy kurtki zsuwały mi się z łapek, mimo usilnych starań Harrego i do tego dostałam rękawiczki, bo ja zawsze mam zimne ręce i w tych rękawiczkach też grzecznie chodzę. Ale najlepsze dopiero przed nami! Bo jak już mieliśmy w planach wrócić do domu... "którędy przyszliśmy, tędy, nie?" Tak, tędy, bo pamiętam, że kiedyś tędy wracałam. I tak sobie idziemy i idziemy... I coś mi w tej drodze nie pasowało, bo robiło się coraz to puściej i puściej, aż w końcu stanęliśmy na początku polnej drogi. Wtedy właśnie doszło do nas, że poszliśmy nie w tę stronę, co trzeba. Zawracamy i dzwoni moja mama, że mam wracać do domu. Tępo to mieliśmy dobre, bo trzebabyło wrócić przed 21. Jednak to nie przeszodziło nam w zrobieniu sobie jednego krótkiego postoju na przystanku. I droczenie się ze mną i w ogóle... I siedzenie na kolankach <3 tak, ja to lubię xD Póżniej znów tym epickim tępem do Grodziszcza i kiedy mama następnym razem zadzwoniła byliśmy już pod kościołem. Wtedy zaczęły bić dzwony, a kiedy skończyły staliśmy pod domem moich sąsiadów i oddwałam Harremu kurtkę. Mama wezwała nas na rozmowę. Nie wiem, czy chciała postraszyć, czy coś, ale mnie to bardziej bawiło, niż straszyło. Następnie pożegnałam się z moim osobistym Kucykiem i wróciłam do domu na indywidualną rozmowę, której nie chcę tu przytaczać, ze względu na to, że mi się nie chce xD I tak to właśnie było :3

niedziela, 18 listopada 2012

Spotkanie, pocałunek i uczucia - Part 2. xD

Dzień dobry, moje... Nie, nie nazwę Was pieszczotliwie, bo to nie będzie po mojemu ^^ Dziś będę kontynuowała wpis wczorajszy i opowiem trochę z dziś.
Wracając do dnia wczorajszego - po zrobieniu matmy i innych pierdołek znów było ojej, bo Harry przyjechał <3 Niestety nie mam już mojej bluzy z pedosmajlem, ale mam czapkę i jak na razie to może mi wystarczy ;D I poszliśmy na spacerek i potem na herbatkę i potem znów na "sapcerek" <3 Tak, i znów było ojej, jak ja to lubię określać. Potem sobie po prostu siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Tak po prostu. Są ludzie, z którymi mogę nawet milczeć i nie poczuję się znudzona. Około 21. godziny wróciłam do domu i powtórzyłam angielski. Następnie zabrałam się za pisanie wczorajszego posta.
A teraz dzień dzisiejszy~! Obudziłam się wcześnie, a w nocy co chwilę się budziłam i nie mogłam zasnąć przez dłuższą chwilę. Leżałam i tuliłam się do misia, nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Przecież nie wstanę i nie ubiorę się, bo do kościoła mam jeszcze dużo czasu. Więc przez dobre dwie godziny po prostu leżałam bez ruchu, gapiąc się w sufit i tuląc pluszaka. Zobaczyła mnie mama i zdziwiła się, że już nie śpię, bo ja zawsze śpię najdłużej. A tu proszę. Hmm... Ciekawe czemu nie mogłam spać, co? ._." W każdym bądź razie, niedługo po tym wstałam i ubrałam się. Jak to ja lubię najbardziej - moaj "firankowa" spódniczka, szare rajstopy, zakolanówki i sweterek. Siedziałam tak sobie i wpadłam na genialny pomysł, a mianowicie: Puuki, wejdź na gg! Właściwie, to nie był do końca mój pomysł, a SMS, ale co tam ^^" Weszłam na GG, chwilę pisałam z ludźmi, potem poszłam do kościoła. Ubrałam muszkieterki, płaszczyk i moją nową czapkę :3 Tylko tym razem przypięłam ją wsuwkami, bo cały czas mi spadała ._." W kościele, kiedy poszłam po podpis do księdza, ten mi powiedział, że podoba mu się jak się  ubrałam, co mnie rozwaliło xD No nic. Wróciłam do domu i poszłam z Gizmem na szybki spacer. Po drodze schrupałam wafelek ryżowy i do niedawna to było jedyne co zjadłam, i o dziwo, nie byłam głodna cały dzień. Pojechałam z mamą i bratem do taty i trochę tam siedzialam. Cały czas Kuba się ze mną droczył, a ja nie miałam czasu mu się odgryźć. Miałam ważniejsze sprawy na głowie, takie jak GG. Po około dwóch godzinach pojechaliśmy do galerii. Fak je! Teraz będzie o kapciach! Nabyłam spódniczkę, spodnie i najzabistrze kapcie, jakie ten świat widział!
I tu powinny być zdjęcia moich kapci, ale zgubiłam kabel do telefonu ._.
Więc po prostu przejdę do tego, co było po nadwyraz dłużących się mi zakupach. Posiedziałam pod Galerią, czekając na Harrego <3! Moja mama czekała ze mną ._. O niee... Ale w domu powiedziała, że jest fajny, więc lajcik ^^ A kiedy już nie było ze mną ani mamy, ani brata, poszliśmy sobie tak o. Poszliśmy sobie na rynek, chodzenie na glanach, poszliśmy sobie pod katedre, tam byłam wyższa ^^ Po tym poszliśmy sobie do Galerii i zrobiliśmy sobie wesołą rundkę po tejże Galerii i sobie rozmawialiśmy i w ogóle... A potem usiedliśmy sobie na ławeczce pod Galerią i tak sobie siedzieliśmy i się tuliliśmy i w ogóle... I, no kurwa! Nie potrafię nic opisać T.T Więc bidnie, bo bidnie, ale piszę dalej ;D Poszliśmy sobie na przystanek i tam było takie coś, na co wleźliśmy i było wszystko widać. Świdnica po ciemku jest ładna. Ale jak tak sobie byliśmy na tym czymś, to widziałam kto stoi na dole. A stała pewna sobie Kinga, z którą nie mam zbyt dobrego kontaktu i na całe szczęście nie odezwała się, jak mnie zobaczyła. Potem ona zniknęła gdzieś z tego przystanku, a my poszliśmy sobie na huśtawki [uwaga, moje ulubione zakończenie zdania] i w ogóle... I tak sobie tam byliśmy i było pięknie, czas zdawał się płynąć wolniej niż zwykle. Następnie już wsiedliśmy do autobusu i kawałek jechaliśmy razem, a potem zrobiło mi się z desia smutno, bo zostałam sama, mimo ludzi w autobusie. Ale jakoś w tej mojej samotności wróciłam do domu i założyłam moje zajebiste kapucie. Zajęłam się wpisem zaraz jak zjadłam i tak oto kończę :3
Znaczna część z Was pewnie pamięta tę scenę, ale mi to się kojarzy tylko z kimś, kto mnie tak nosił <3

sobota, 17 listopada 2012

Spotkanie, pocałunek i uczucia~

No więc, dzień dobry. Nie... Jeszcze raz ._.
No więc, dobry wieczór~ Na wstępie - ten wpis może być dość dłuższy niż pozostałe, toteż daję Wam chwilkę na zrobienie sobie herbaci, lub czego tam sobie chcecie :3

Chwila minęła, nie mam dla Was całej nocy! xD
Dziś zacznę od początku. Tak, zacznę od tego, jak przestraszyłam się budzika! Bo... Bo było ciemno, a on świci na różno kolory... Zaskoczył mnie, no... Na śniadanko pochłonęłam zacnego wafelka ryżowego. Tak, tyle zdecydowanie mi wystarcza, a nawet nie zjadłam całego, bo podzieliłam się z Gizmem xD Potem co?... Ubrałam się i coś tam jeszcze nabazgrałam w moim magicznym zeszyciku. Cały dzień jest mi niesamowicie zimno x.x Chyba jestem chora T3T Ale wracając do tematu, Ubrałam płaszczyk, szaliczek i moje butki, które udają glany, ale zdecydowanie nimi nie są. W połowie drogi na przystanek ogarnęłam, że miałam wziąć sobie słuchawki, ale nie chciało mi się wracać. Za to mój brat musiał się wrócić, bo nie wziął  ze sobą pieniędzy.
Kurwa! Miałam już tyle zapisane, ale niechcący usunęłam T.T I muszę pisać jeszcze raz. Nie napiszę identycznie jak było, nie liczcie na to x.x Nie pamiętam już nawet co tam nabazgrałam. Ale będę kontynuować.
Poszliśmy do sklepu po tiktaki. I kogo spotkałam w sklepie? No oczywiście, że Czajusia! A ponoć miało go dziś nie być na lodowisku. Tsa... Właśnie wygadałam się, co było potem. Cii~! Nie było tego, Wy nie wiecie! Ciągnąc mą historię dalej - na przystaknu rozmawiałam z plastikowymi pustakami z mojej szkoły na temat "kurwa, ale zimno". Ale nie miałam z kim rozmawiać, więc ten jeden raz musicie mi wybaczyć. Po tym wreszcie dostałam się do autobusu! Gapiłam się w obrazy za szybą, które jak zawsze w żółwim tępie przesuwały się, raz pokazując domki, a innym razem znów drzewka i szczere pole. Trochę zmarzłam w autobusie, ale lajcik. Marznę cały dzień. Nawet teraz się trzęsę, choć mam na sobie bluzę i siedzę w ciepełku, którego o dziwo nie czuję, a tym czasem mój brat siedzi sobie w krótkim rękawku. Wysiadłam z... Waaa... Założyłam na siebie kolejną bluzę i jakby mi trochę cieplej... Zeszłam z tematu... Wysiadłam z autobusu i popędziłam w stronę Galerii Świdnickiej. Wiem, że to czytasz, i czuję, że jak tam szłam miałam co najmniej głupią minę. Szłam tak sobie wstronę tej Galerri, aż usłyszałam gwizdanie. Zdaje mi się, że to było gwizdanie, ale byłam strasznie rozkojarzona, więc wybacz, jeśli tylko mi się zdawało. O... Jakie to słodkie, brat na łożył mi na ramiona jeszcze jedną bluzę <3 Nieważne... Harry! Kto Ci pozwolił chodzić w mojej bluzie, co? Jest moja i już >3<"
Dobra... Dostaliśmy się na lodowisko naszą wesołą gromadką i tam spotkaliśmy resztę. Nie chciało nam się stać w kolejce, a gdzie tam! Po bilety wysłaliśmy Czajusia... Ah... Biedny, niczego nieświadomy Czajuś. Dostałam się na tafle, jupijajej! Nawet z jazdą nie było tak tragicznie jak myślałam. Nie... Nie napiszę nic o tym. Nie opiszę tego, bo się po prostu wstydzę, tak? Ja... Ja nie potrafię tego opisać, bo nawet nie umiem. Pewnie jakośby mi to tam poszło, ale w formie opowiadania... Więc potem wyjdzie wszystko, a tym czasem przejdę do czegoś innego. Nie źlij się na mnie, onegai Q.Q Konrynuując - potem udało mi się zakitrać moją bluzę z pedosmajlem, a potem jeszcze czapkę. Robiłam cosplay Harrego. Tak, to był fajny cosplay. I całkiem ciepły. I coś czuję, że w poniedziałek będzie rozmowa typu "Kaśka, kto to był?", bo spojrzenie Kusia mówiło samo za siebie. Co z tego? Pogadają chwilę, pohejtują i im przejdzie, a ja i tak mam gdzieś, co będą mówić. A przynajmnie nie wydaje mi się, żeby to było coś złośliwego. Jednak kiedy zeszłam z tafli i doszłam do reszty, usłyszałam już pierwsze komentarze. "Puuki, jak Twoja twarz? Przecież on Ci pochłaniął twarz. Będziesz wyglądała jak Slender man!". I może lubię wyglądać jak Slender man -.- Po lodowisku poszliśmy do rynku, żeby poczekać na "wyspanych". Czułam się obserwowana ._. Dosłownie... Trudno. Staliśmy tak i było zimno, więc poszliśmy we dwujkę sprawdzić autobusy. Nie sprawdziliśmy ._." no truuudno, ja tam żyję bez takiej wiedzy na temat mojego autobusu. Wróciliśmy do reszty po pół godziny i poszliśmy do pizzeri, gdzie było ciepełko, a ja i tak się trzęsłam. Zamówili pizze, ale tam piciu było za drogie, więc poszliśmy na ochotników kupić Cole. Komentarze? Czemu nie? "O nie, oni wrócą za godzinę i to bez twarzy!" Hahahaaa~  Smieszne, Ritsu, naprawdę się uhahałam x.x" W każdym bądź razie - wróciliśmy szybko i z twarzami w całości! I seta, Ritsu! >3< Zimno mii... A mam trzy, albo cztery bluzy... A no tak! Do sklepu poszliśmy bez kurtek! To było naprawdę świetne posunięcie z naszej strony... Potem siedzieliśmy w Da Grasso. Ja nie jadłam, bo wciąż bolą mnie zęby przez aparat. Ale nawet nie bardzo chciało mi się jeść... Co było po pizzeri, bo nie pamiętam? x.x Ah, no tak! Poszliśmy do Galerii. Oczywiście my na przodzie i trochę uciekliśmy od reszty. I była kawa <3 Tak, kawa i schody ruchome~ To było piękne. Zaraz zasnę... A jeszcze tyle do pisania x.x Nie śpij, Puuki nie śpij! Po Galerii poszliśmy na stary szpital. Tam też zmarzłam, jak się domyślacie ^^" Nie mam siły opisywać co działo się przy szpitalu, ale powiem, że było bardzo ojej. Po szpitalu już wróciłam do domu. Posprzątałam, zrobiłam część zadań z matmy... A potem znów było ojej i ten dzień podzielę na dwa posty, bo dziś już nie dam rady. Oczy mi się  kleją.
Przepraszam, że nie było mnie na gg, ale spać x.x

czwartek, 15 listopada 2012

Kawa, kawa, kaaaawaaa

Konnichiwa~! Dziś były tesrty z angielskiego, ale ja byłam zwolniona z lekcji i pisałam tylko część podstawową. Potem poszłam na autobus do Świdnicy i czekałam na niego dobre pół godziny -.- Ale w końcu dostałam się do miasta, ale ortodonte miałam umówionego dopiero na 12., więc poszłam do babci przeczekać w ciepełku ^^ Kiedy już byłam u ortodonty na fotelu, myślałam, że zasnę ._. Było mi ciepło, wygodnie sobie leżałam, okna były zasłonięte i słuchałam relaksasyjnej muzyki. No litości, serio oczy mi się zamykały xD Ale po ortodoncie czekało mnie coś fajnego. A mianowicie - Harry zaprosił mnie na kawę do kawiarni. Właściwie, to cały dzień czekałam tylko na to. I było fajniej niż się spodziewałam. Zawsze jak ktoś mnie gdzieś zapraszał, to było tak jakoś drętwo, nikt nie wiedział o czym zacząć rozmowę itd. Teraz tak nie było, i to był właśnie najfajniejsze! Po kawie poszliśmy na spacer. Znaczy... Pod Galerie Świdnicką xD Tam czekaliśmy na mój autobus ^^ I w ogóle było pięknie <3 Nawet nie wiedziałam, że na tym samym przystanku stoi moja babcia ._. Ale ona też mnie nie widziała ;D

poniedziałek, 12 listopada 2012

Konwent, urodziny Feliksa i Puuki na koncercie Deadman Show

Konnichiwa~
Wczoraj niestety byłam zbyt zmęczona, by napisać tego posta. Czułam się jak zombie i wyglądałam jakbym ćpała... Duuużo ćpała. Ale takie są efekty zabawy na konwentach! Więc dziś opiszę Wam jak się bawiłam na konwencie B.A.K.A. 2k12! Zacznę może od samego początku, znaczy się tego jak się obudziłam :3
Mimo iż nie byłam jakoś specialnie wyspana, to obudziłam się dokładnie dwie minuty przed budzikiem. 05:58... Ale koniec końców budzik i tak zadzwonił. W ekspresowym tępie ubrałam się i umyłam zęby, by zająć się makijażem. Nie odstawiałam się jakoś specialnie. Zrobiłam sobie zwyczajne Dolly Eyes, by moje paczałki wyglądały choć trochę jak oczy gwazd K-popu. Po zrobinie makijażu doczepiłam ogonek do spódniczki, ubrałam kocie uszka i zawiązałam kokardkę. Taa... Nyan~
Na PKSie byłam o 7:20?... Jakoś tak xD Trochę poczekałam na resztę, ale w końcu dostaliśmy soę do busu... Znaczy... Podzieliło nas na dwie grupy ._." Ale odnaleźliśmy się już we Wrocławiu, gdzie też zrobiłam sobie makijaż... znów, ale tym razem pomalowałam się na kociaka~ Kawaii neko-chan ^^
W końcu po dość dłuugiej wędrówce, kilku czekoladach i fascynującej rozmowie z kaczką doszliśmy do szkoły konwentowej. Nie było kolejki, zaraz kupiliśmy wejściówki i się zaczęło...
Nie było problemu z zajęciem spleepa, ale już na starcie zrobiliśmy syf xD
Oto nasz syf i ja na jego tle xD No i oczywiście byłam Free Hugsem ^^
Za to, że chodziłam po szkole i wszystkich przytulałam dostałam naszyjnik od jednego ze sprzedqwców za bycie "wzorowym Free Hugsem" ^^
A na zdjęciu od lewej: Ginto, Ritsu, Elvis i ja ^^ Helperzy mieli dość tego, że śpiewałyśmy, więc Ritsu skończyła z zaklejonymi ustami, a potem gonili nas z megafonem... Ale co tam ^^ Konwent, to konwent xD
Spotkałam n jednym z korytarzy mojego mentora... Buke!
Był faaaajny xD Dalej nie działo się już nic specialnego, więc po prostu wstawię zdjęcia xD

Więcej zdjęć nie zdobyłam, ale trudno ^^

O 23:00 był koncert Deadman Show~ Stałam w pierwszym rzędzie *o* W pewnym momencie oparłam się łapkami o scene i machałam łbem na wszystkie ztrony. Do tej pory boli mnie kark TwT" Ale za to dostałam kostke od jednego z gitarzystów i tak ją sobie czczę ^^
Później mieliśmy iść na larpa, ale coś nie pykło i poszliśmy na hard party ^^ Było epicko i potem bolały mnie nogi :3 Oczywiśce nie tylko dlatego, ale to doprawiło xD W końcu na larpa nie poszliśmy, ale za to wypiłam dwie kawy :D Narysowałam na misce oczy...
Miska zapewne zaprzyjażniła się z Łyżką-sama, która też miała oczy... Ah, te konwentowe rozrywki... Tak... I z całej nocy pamiętam jeszcze tylko to, że siedziałam na schodach, Harry nosił mnie po szkole i z nim tańczyłam ._. Dalej pustka...
Potem poszłam spać. Było za dwadzieścia  siódma jak się położyłam xD Siich spał u mnie w nogach, a Harry z głową na moich kolanach. I moje epickie przebudzenie po tych zacnie przespanych 20 minutach na podłodze obudziłam się i na pół śpiąc bez żadnego pardon krzyknęłma: co kurwa?! A owe słowa nawiązywały do mojego snu, a nie do rzeczywistości, dlatego też ludzie, którzy już nie spali zaczeli się ze mnie śmiać xD
Mniej więcej tak spędziłam ten konwent ^^ Było naprawdę fajnie i czekam na Love4~ ^^
Sayo~

wtorek, 6 listopada 2012

Tadaima~!

Ostatnio mnie tu nie było, wiem, wiem... Ale już jestem! Bo są rzeczy, które chciałąbym dziś opisać.
    Po pierwsze - dzisiejsza lekcja religii mnie conajmniej zdenerwowała... Wiem, że nie powinnam tu zapisywać takich treści, ale z mojego podręcznika wynika, że Chrześcijanie są wiecznie gnębieni i prześladowani, a sami zawsze modlą się za swoich oprawców, nikomu nie robiąc nic złego. Nie ma w tym nic bardziej błędnego! To my - Otaku - jesteśmy prześladowani przez Chrześciajan. Odwołują nam konwenty, piszą artykuły, które pokazuję mange i anime tylko i wyłącznie ze strony yaoi, yuri, czy hentai. Pozwolę sobie przytoczyć fragment artykułu "Armagedon nadchodzi?" "Warsztaty z szycia pluszaków, kuchnia azjatycka, Japan Quiz, a w sali obok panele dla „fanów psychopatów i ich wąskich źrenic” oraz „praktyczne konkursy”, w których nastoletnie dziewczyny udają lesbijki, a chłopcy homoseksualistów. I to wszystko w naszych szkołach." Nie każdy fan japońskiej popkultury od razu lubuje się w takich typach M&A. Przecież są też shojo mangi, w których nie ma nawet najlepiej zakamuflowanej wzmianki na temat "psychopatów i ich wąskich źrenic". "[...]  w mandze i anime możemy znaleźć sceny agresji i przemocy, erotykę oraz treści magiczno-okultystyczne." W związku z tym zdaniem rodzi się pytanie: Czy skoro ja jestem fanką tytułów takich jak "Fairy Tail" lub też "Kuroshitsuji" to jestem kimś, kogo trzeba tępić? "[...] od kilku lat obserwujemy wśród fanów mangi i anime wzrost zainteresowania gatunkami yuri i yaoi – to gatunki, w których fabuła dotyczy związków lesbijskich i gejowskich. Dla niektórych staja się one sednem ich życia. A to może być już niebezpieczne oraz prowadzić do uzależnień." Tak! Do tego chciałam nawiązać już wcześniej, ale czekałam na odpowiedni fragment artykułu. Jestem yaoistką, ukrzyżujcie mnie, wygnajcie z kraju, nie wiem co jeszcze! Spalcie na stosie mnie i inne yaoistki, yuristki i wszystkich chłopców również lubujących się w tych gatunkach. Ale niech mi ktoś wytłumaczy, co złego jest w "Yuru yuri" lub we wszystkim dobrze znanym tytule "Loveless"? Czy oglądając "Junjou Romatica" uzależnie się od czegoś? Co najwyżej zacznę kolekcjonować pluszaki i każdego nazwę Suzuki. "W tym roku mangi nie będzie – stwierdza dyrektor Jerzy Kubieniec. – Co prawda w zeszłym roku byłem na konwencie w obydwa dni i nie zauważyłem niczego niepokojącego, jednak z drugiej strony trudno wiedzieć o wszystkim, co odbywa się w 30 salach jednocześnie." Bardzo łatwo jest się dowiedzieć, "co się dzieje w 30 salach naraz". Od tego jest plan konwentu, w którym jest wszystko ładnie i czytelnie rozpisane. Problem rozwiązany. A jeden z podtytułów pozwolę sobie zaieścić w całości, bo nie da się go "rozczęściować".
"Duma „ultrakatola”
Organizatorzy zaprosili na konwent także czytelników „Przewodnika Katolickiego” i zaproponowali naszemu pismu, ku rozbawieniu redaktora naczelnego, współpracę w ramach patronatu medialnego… Jednak patronatu nad panelami takimi jak „Rogi, zodiak i zboczone wiadra”czy „o niezwykle popularnej ostatnio serii opowiadającej o perypetiach pewnego szatańskiego pomiotu, który uczy się, jak zabijać swoich” nie będzie. Chyba trochę odetchnęłam z ulgą, bo co by było, gdyby ksiądz redaktor kazał mi zrobić reportaż z takiego wydarzenia? Chętnie bym zobaczyła lekcję nauki języka japońskiego i ubierania kimono, ale na lesbijskie pokazy nie mam ochoty. To, co zobaczyłam w internecie, w zupełności mi wystarczy. Jestem „ultrakatolem”."
I proszę. Tak oto "ultrakatole" doprowadzili zwykle grzeczną i nie wychylającą się Puuki do napisania tego krótkiego posta. Na pewno jeszcze nie raz wrócę do tego wątku. Chcałabym też podkreślić, że wspomagałam się tylko jednym artykułem, a znalazłam w nim więcej bzdur na temat mojej subkultury, niż nasłuchałam się w szkole od kedy w telewizji pojawił się "Naruto". Jeśli ktoś chciałby przeczytać ten artykuł w całości, zamieszczam link:
 
 
    Po drugie - chciłabym się tu jeszcze wyżalić na nieco inny temat, ale po zastanowieniu się zrezygnuję z tego. Nie dziś. Może jutro o tym napiszę.
Sayonara, minna~

piątek, 2 listopada 2012

Z rodzinką

Hej ^^ Miałam napisać tego posta wczoraj, ale byłam zbyt zmęczona x.x Robiłam za niańkę jakby... Ale było całkiem fajnie i śmiesznie ;3 Zajmowałam się młodszą kuzynką. Jest mega słodziutka ^^
Wyszłam na tym zdjęciu conajmniej śmiesznie, ale cóż. Tak to już mam xD
Kto się przypatrzy, zobaczy przypinki. Jedna z "Sekai-ichi Hatsukoi", a druga z napsem "szukam seme". Te dwie się nie schowały do zdjęcia. Miałam jeszcze trzy: z Misakim i Usamim z JR, z Sebastianem Michaelisem i z napisem "uke" xD Taaa... Jestem uke.
Wczoraj stała się rzecz niemożliwa. Znaczy... no nie ważne ._. Świdnicki raper - Vexx - jest moim kuzynbem, a ja fangirluje go tak, że powinien zacząć się mnie bać xD Spotkałam go, bo był "zjazd rodzinny" i tak na niego zerkałam, nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Aż w końcu już miał iść, a moja mama powiedziała, żebym to zrobiła, a ja na to, że się wstydzę. I wtedy usłyszałam głos mojaj mamy... "Dawid, czekaj, bo Kaśka chciała Twój autograf." Zrobiłam się czerwona jak burak i stałam tak, piszcząc cichutko. Nie miałam w torebce nic, poza ołówkami różnej twardości, bo miałam zamiar rysować, a u babci są kartki. On też nic nie miał, więc mama powiedziała, żeby mi wysłał na adres domowy. Powiedział, że wyśle mi płyte o/////o To było takie meeeeega i ojej... Będę miała płytę Vexxa z autografem! Aż zaczęłam piszczeć...
A to nutka mojego kuzyna:


Przechodząc do dnia dzisiejszego...
Byłam dziś z moim bratem i Idą na prezentowych zakupach dla Ritsuki <3 Boję się jutrzejszego dnia... Ale nie chcę tego tu opisywać, żeby ktoś kto to przeczyta nie hejtował osoby, której to dotyczy... I przez którą ja zdobyłam hejterów... Nieważne. Kończę.
Sayo~