czwartek, 31 lipca 2014

Zupa nad zupami czyli co nieco o ramen

Witajcie~
Oglądałam ostatnio Kuchnia+ (tak, nawet w wakacje edukuje się kulinarnie ._. ) i akurat trafiłam na program poświęcony kuchni japońskiej, a co za tym idzie nie obeszło się bez wspomnienia o tej jakże japońskiej zupce zwanej ramen. W skłat tej potrawy wchodzi rosół, makaron oraz inne składniki w zależności od receptury, bo na jednym przepisie się nie kończy. Zupa ta przydreptała do Japonii z Chin i od tradycyjnych japońskich zup różni się tym, ze zawiera mięso, podczas gdy Japończycy stosowali głównie ryby i warzywa. Ramen trafił do Japonii w XIX w. a popularność zyskał dopiero po II wojnie światowej. Dziś jest on jednym z najpopularniejszych fastfoodów w Kraju Kwitnącej Wiśni. Miła alternatywa dla naszych wszechobecnych kebabów i McDonaldów, prawda? c: I jeszcze jedna ciekawostka: ramen został wykorzystany do stworzenia pierwowzorów zupek błyskawicznych.
Główne składniki

Japońskie słowo „ramen” pochodzi od chińskiego „lāmiàn” (拉麺), oznaczającego rodzaj makaronu z mąki pszennej, spożywanego w Chinach. Stanowi on główny składnik dodawany do zupy. Sama płynna baza natomiast przyrządzona jest na bazie wieprzowiny i wywaru z kości wieprzowych. Prócz nich w skład zupy wchodzić mogą ryby i owoce morza, warzywa (biała rzodkiew daikon, kapusta pekińska, pędy bambusa, cebula, kukurydza), wodorosty, mięso wieprzowe i drobiowe (często w formie pulpetów), gotowane na twardo jajka, nasiona sezamu. Zupa często przyprawiana jest też sosem sojowym lub (rzadko) miso.
~ wikipedia~

Ramen nie jedno ma imię

Jak zapewne wiecie świat nie kończy się na jednym rodzaju pierogów, jednym rodzaju sushi i jednym rodzaju ramen. Jakby się temu przyjrzeć to każdy kucharz i lokal serwujący ten przysmak ma swoją własną recepturę. Wyróżnia się kilkadziesiąt jej typów, a ja krótko opiszę Wam te najpopularniejsze:
  • shio-ramen - stanowi najbardziej podobną do typowych, chińskich zup odmianę ramenu. Podobnie jak one jest rodzajem lekkiego, odtłuszczonego rosołu przyrządzanego na bazie kurzego mięsa lub wieprzowiny. W jej skład wchodzi głównie drób lub pulpety drobiowe, ryby, kapusta pekińska, cebula lub szczypiorek, pory i pędy bambusa;
  • tonkotsu-ramen - gotowany na wieprzowych kościach. W efekcie posiada gęstą konsystencję i jest dość tłusty. Do zupy dodaje się niewielkich ilości warzyw i czasem mięsa. Często serwowany jest z pastą z nasion sezamu;
  • shōyu-ramen - rosół z kurczaka, czasem z dodatkiem wieprzowiny lub wołowiny. Doprawia się sosem sojowym, przez co jest ciemniejszy od innych rodzajów. Główne dodatki to: szczypiorek, wodorosty, jajka na twardo, pędy bambusa i soi. W odróżnieniu od zup japońskich, tę odmianę często się przyprawia na ostro przez dodanie czarnego pieprzu, oleju chili lub pieprzu syczuańskiego;
  • miso-ramen - silnie zjaponizowana odmiana potrawy, pochodząca z Hokkaido. Przyrządzana jest na bazie mięsa z kurczaka i ryb oraz silnie przyprawiana pastą miso. Podaje się ją wraz z dodatkiem kiełków sojowych, sezamu, cebuli, wieprzowiny, kapusty pekińskiej, białego pieprzu i czosnku.
 

 Obiecuję, że w przyszłości przedstawię Wam moje zmagania z tą potrawą, bo na pewno jakieś będa ^^
Tymczasem na dniach dodam wpis o moich internetowych zakupach na azjatyckie obiadki. I oczywiście witam nową czytelniczkę <3
Miłej nocy skarby i do następnego razu c:

czwartek, 17 lipca 2014

Coś o creepersach i moje riwiu c:



Angielscy żołnierze walczący na froncie Afryki Północnej ze względu na gorący klimat i wszechobecny piasek zmuszeni byli do noszenia obuwia takiego jak tubylcy. Grubsza podeszwa z karbowaniem i wiązana na sznurowadła góra w sposób idealny sprawdzały się w pustynnych warunkach. Zapewne świat nie ujrzałby creepersów, gdyby nie fakt, że angielscy żołnierze po powrocie z wojny szturmem zdobyli lokalne angielskie bary w pełnym umundurowaniu, by świętować zakończenie wojny, to słuch po tych specyficznych butach zapewne by zaginął. Wynalezienie ich cywilnej wersji to zasługa firmy George Cox.
Po raz pierwszy popularność zyskały w latach 50-tych, wśród rock'n'rollowych subkultur USA i Wielkiej Brytanii. Obok szerokich marynarek, jedwabnych koszul i kolorowych krawatów stały się znakiem rozpoznawczym Teddy Boys - pierwszej angielskiej subkultury (ich polskim odpowiednikiem byli bikiniarze). W latach 70-tych właśnie od Teddy Boys creepersy przeniknęły do subkultury punkowej. Creepersy podbiły serca największych projektantów i dzięki temu wiele kobiet zakochało się w tych unikatowych butach.

W sumie to pewnie jestem ułomna i nie znalazłam nic bardziej konkretnego na temat creepersów.

Teraz coś co powinno zainteresować osoby, które boją się kupować na ebay'u i potrzebują konkretnych danych dotyczących wysyłki i jakości. Co do jakości od razu mówię, że nie jestem znawcą, bo to moje pierwsze buty tego typu.

Informacje, że buty zostały wysłane dostałam 29 czerwca. Były to, jak dobrze pamiętam, 3 lub 4 dni po wpłaceniu pieniążków już z paypal do Szanownego Pana Chińczyka, od którego buty kupiłam. Przesyłka miała dotrzeć w przeciągu 10-30 dni. Dni, nie dni roboczych. Przynajmniej tak było napisane, bo kiedy zamawiałam peruke było podkreślone, że chodzi o dni robocze, a tu nic. W każdym bądź razie dziś mamy 17 lipca czyli paczka szła do mnie 18 dni.
Co do jakości, jak już mówiłam nie znam się, ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że buciki są mocno zszyte i dobrze klejone przy platformie. Gwiazdki są ładnie skrojone bez zbędnych zadziorków czy czegokolwiek co mogłoby niekorzystnie wpłynąć na wygląd buta. W pierwszej chwili trochę się wystraszyłam, że nie ma sznorówek, ale były w drugim bucie i kamień z serca mi spadł, serio. Jestem aż tak nieogranięta, że myślałam, że Pan Chińczyk nie wysłał mi sznorówek xD

Nie wiem, co jeszcze Wam tu napisać. Jeśli chcecie coś jeszcze wiedzieć śmiało piszcie. W komentarzach lub na asku ^^

Jeszcze z ogłoszeń parafialnych:
Jeśli ktoś w ostatnich dniach dobijał się do mojego twittera (wiem, że nikt tego nie robił, ale wolę, żebyście wiedzieli), to nic mu to nie da, bo konto jest nieaktywne i spokojnie czeka na usunięcie. Po prostu z tego wszystkiego spotkały mnie bardzo nieprzyjemne sytuacje i jednak na twitterze wolę pozostać w mierę możliwości anonimowa.

To Tyle. Życzę Wam miłych i spokojnych wakacji i słońca i w ogóle fajnych rzeczy <3

środa, 25 czerwca 2014

Bycie sobą a bycie "sobą"

Dobry wieczór. Wiem, że jest późno, ale zaczęłam się zastanawiać i zastanawiać nad sobą i tym jak wyglądam. Bo niby wyglądam jak Puuki, moje ubrania są w jasnych pastelowych kolorach, ale są zwykłe. Zwykłe bluzki, zwykłe rurki i zwykłe trampki. Nie ma w tym nic mojego, ale zawsze bałam się spróbować być całkiem sobą. Bałam się, że w szkole wszyscy będą się na mnie inaczej patrzeć, że będę o mnie mówić. Ale w sumie, to kogo to obchodzi? Pogadaliby przez kilka dni i by się do mnie przyzwyczaili.
Princess Peachie
Pamiętam, kiedy znalazłam blog Himemimi. Podziwiałam ją, była moim autorytetem, bo nie bała się chodzić w lolitach codziennie. Na całe szczęście fascynacja jej osobą przeszła mi po zeszłorocznym Niuconie, kiedy miałam tę "przyjemność" poznać ją osobiście. Za to teraz mam Princess Peachie. Ludzie mówią jej, że tylko małe dziewczynki ubierają się tak jak ona, ale jakie to ma znaczenie w obliczu tego, że dobrze się czuje w tym co nosi? Właśnie w tym rzecz. Boimy się cudzej opinii i decydujemy się na szary, niczym nie wyróżniający się kombinezon. Zauważyliście to? Jesienią weszły w modę, powiedzmy, jasnobrązowe legginsy. W zestawieniu z jasnym sweterkiem wyglądałyby ładnie. Na jednej dziewczynie. Ale kiedy widziałam armie dziewczyn ubranych tak samo i obnoszących się swoim "oryginalnym" stylem robiło mi się niedobrze. Bo ile można patrzeć na to samo? Dlatego kocham japońskie subkultury. Są różnorodne i kolorowe. Szare myszki w szarych rozciągniętych desach mówią, że Japonia jest dziwna, bo dziwnie się tam ubierają. Ale oni są sobą, bawią się modą i inspirują tym innych, zarażają ich. W każdym bądź razie ja poczułam się bardzo zarażona ._. Przestałam się tak bardzo przejmować. Ostatnio poszłam do biblioteki z kokardkami we włosach uczesanych w dwa kucyki, bo mi się to podoba. Bardzo podobają mi się urocze, dziewczęce uczesania. Zamówiłam też creepersy. Jadą do mnie z Chin. Kupiłam je na ebay'u tak jak perukę i nie zapłacił dużo, ale o nich będzie osobny post, kiedy już przyjdą.Mogę tylko powiedzieć, że tak mi się spodobały, że byłam o krok od zamówienia o rozmiar za małych. Do tego planuję jeszcze kupić sobie kilka par nowych zakolanówek, rajstop z printami i skarpeteczek z koronką. W końcu chociaż staram się być sobą. Możecie mi pogratulować. Po wakacjach chcę wrócić do szkoły jako tru Puuki. Pewnie, jeszcze podam klasie mojego bloga i aska, żeby mnie zjechali xDD Nope. Po prostu czuję, że przestałam się bać. A tymczasem będę miała całe wakacje, żeby się z tym wszystkim ogarnąć. I będę pracować. Możliwe, że zacznę już w niedzielę. Niestety nie w kuchni, bo tam mnie nie chcą :c Ale praca to praca. I pieniążki na Niucon.
Moje creepersy

piątek, 20 czerwca 2014

Post, który miał być o mojej klasie

Witam c: Mam dziś już drugie podejście do napisania czegokolwiek, bo jakoś mi to idzie. Nie mam dziś zapału do niczego. Miałam tylko do zrobienia obiadu, bo ryż z warzywami, a ryż jest całym moim życiem.
Jak zapewne zauważyliście zbliża się koniec roku szkolnego, a wraz z nim upragnione wakacje. Osobiście nie lubię wakacji, bo Ritsu zawsze gdzieś wyjeżdża i nie ma dla mnie czasu. Do tego w tym roku jest jeszcze Szymon, który też pewnie będzie migrował z miejsca na miejsce i nie będzie go dla mnie. Z dziewczynami z gimnazjum też się jakoś tak mijam ;-; Więc co? Komar, mejbi? Pokochasz mnie, Komarze? ;-;
Jednak~ Jak zwykle zbaczam z wyznaczonej sobie drogi pisania. Miałam pisać o mojej klasie. Ludzie, kocham tą klase! Nienawidzę jej, ale lepiej trafić nie mogłam <3 To "nienawidzę jej" Nie było złe, a pieszczotliwe. Bo serio ich lubię. Pamiętam jak na samym początku nie umiałam się odezwać do Michała, bo się najzwyczajniej w świecie wstydziłam, a teraz? Teraz mamy wspólne zdjęcie na instagramie i ostatnio nawet cały czas mu powtarzałam, że ma zdać, bo bez niego w klasie będzie dziwnie. Bo będzie. Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam Darię. Pomyślałam "Ją wszyscy będą lubić. Jest pewna siebie, pewnie będzie mnie hejtować" A jak jest? Robimy sobie razem gify i selfie na religii. I właściwie to chyba się nawet do siebie zbliżyłyśmy tak bardziej w stronę przyjaźni niż zwykłej znajomości. To dobrze, bo bez przyjaciół nic nie umiem.
Osobiście nie rozumiem jakim cudem przez niecały rok mogłam się tak zmienić. Czytając stare wpisy nie wierzę jak mogłam być tak nieśmiała i niepewna? Nadal nie jestem super odważna, ale teraz  łapię się w jakiekolwiek normy. Do tego byłam cholernie naiwna. Naiwna przy Sebusiowej, naiwna nawet przy kimś, kto istniał i miałam go niemal codziennie, naiwna przy Krystianie, ale to akurat wyszło na dobre. I o mało nie dałam się nabrać na kolejnego Sebastiana. Tym razem Kubusia. Bosz, był idealny i brnęłabym w to dalej, teraz zapewne już byłoby ze mną fatalnie, ale na całe szczęście w odpowiednim momencie byłam u Szymona. Nie było cackania się ze mną "Będzie dobrze, jakoś sobie poradzisz, porozmawiaj  z nim, poproś o skype, pojedziesz do tej Warszawy" Nie było tego. W zamian usłyszałam tylko "Wiesz co robić" i do tej pory nie rozmawiam z Kubusiem. Korci mnie bardzo, ale wiem jak to się skończy.
Aaaah, znów przestałam pisać o klasie ;-; Ja się nigdy nie skupię T.T
Ale co ja jeszcze chciałam o niej napisać? Chyba nic specjalnego. Chyba tylko tyle, że mnie zmienili, ale czuję się z tym dobrze.
Na dowód mojej miłości do Was i do niektórych osób z klasy powkładam  śmieci z mojego kochanego folderu "pierdoły"
Kolanka należą do Szymona ._. Nie chciał uczestniczyć w naszych gifach twarzą ;-; 


I zauważyłam, że mam jednego nowego stalkera c: Miło mi <3 ^^

sobota, 14 czerwca 2014

Co się dzieje w internetach?

Witam :3
Ostatnio zauważyłam, że internet i to, co można w nim znaleźć pełni naprawdę ważną rolę w życiu niemal każdego człowieka, który ma do tego wszystkiego dostęp. Tak, wiem, Ameryki nie odkryłam, ale serio zaczęłam się nad tym zastanawiać. Bo przecież w dzisiejszych czasach bez internetu jak bez ręki. Wiem, że nie wszyscy mają dostęp do internetu i ja to rozumiem. Czasami nawet zastanawiam się, czy te osoby nie mają lepszego życia. Fakt, nie są na bieżąco, ale mają o czym rozmawiać, bo nie wiedzą tego wszystkiego. Dowiadują się z ciekawością, a nie ze znudzeniem, kiedy po raz kolejny przewijają główną stronę facebooka w dół i w dół w poszukiwaniu czegoś, co można hejtować ku uciesze swoich równie internetowych znajomych. Może sam fakt, że nie mogą wiedzieć tego co wszyscy z tego samego źródła co oni jest dla nich przykry, ale w obliczu tego ile zyskują jest to niczym. Przynajmniej ja to tak  widzę. Bo przepraszam, ale jak wygląda przykładowy związek teraz, a jak wyglądał on powiedzmy za czasów moich rodziców? Dzisiejsze związki często ograniczają się do "romantycznych" postów na facebooku i wzajemnego lajkowania sobie na asku. Ja to tak odbieram. A kiedyś? Kiedyś się razem wychodziło na dyskoteki, na spacer, czy nawet się po prostu razem siedziało na dworze i rozmawiało. Ah, i jeszcze romantyczne zaproszenia na randki! Przykładowy Użytkownik zaprosił Cię na wydarzenie Mystical. Przepraszam, co to jest? To jest zaproszenie? W powiadomieniach na fejsie? Nie jestem w stanie tego zaakceptować, serio. Bo przecież są jeszcze dziewczyny, które lubią być zapraszane osobiście, prawda? Czy zostałam już tylko ja? Lubię ten moment umawiania się. Wolę niepewne uśmiechy zamiast tego - :D. Może jestem dziwna, ale noo. I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że i mnie jest pełno w internecie. Bo jest. Wpisywał ktoś kiedyś w google "Puuki"? Bo ja tak ;-; I było mnie wiele ;-;
Jednak odchodząc już od tematu internetowych randek, a jestem pewna, że to temat rzeka, zajmijmy się lepszymi stornami internetu. Mówię tu o zakupach online. Moim zdaniem to jest dobre, a nawet świetne. Kupiłam w internecie już całe mnóstwo ubrań i moją ukochaną perukę, nie wspominając już o morzu dodatków i japońskim żarciu. Prawie zawsze byłam bardzo zadowolona. Należę do osób, które dokładnie rozważają każdy zakup. Rzadko kupuję coś pod wpływem chwili, aby uniknąć rozczarowań, które, na całe szczęście, prawie nie mają miejsca ^^

Teraz coś, na co czekałam odkąd zaczęłam pisać tego posta. Krótko opiszę moją własną opinię na temat portali społecznościowych, które mnie w ten czy inny sposób urzekły.

Na pierwszy ogień pójdzie facebook. W dzisiejszych czasach jest to chyba najpopularniejszy portal społecznościowy. Znam osoby, które mu nie uległy, co mnie nie dziwi, bo i ja bym nie miała tam konta, ale kiedy poszłam do gimnazjum i dziewczyny wciąż mówiły o tym cudownym fejsbuku, chciałam po prostu wiedzieć o co chodzi. Szczerze mówiąc nie oczarował mnie. Na samym początku miałam go tylko z potrzeby "bycia w temacie". Teraz to tylko przyzwyczajenie, chociaż mogę przez długi okres się nie logować i nic mi nie jest. Facebook to po prostu  strona do dzielenia się swoimi myślami pod warunkiem, że nie boisz się hejterów.

Twittera założyłam, bo Michał mnie poprosił. Nie rozumiałam co się tam dzieje i pamiętam, jak siedziałam późnym wieczorem u babci z laptopem na kolanach i rozmawiałam z Michałem przez telefon, bo musiał mi wszystko wytłumaczyć. Dziś mam na twitterze już drugie konto, bo pierwsze wydało mi się po prostu... Głupie. Byłam dzieciakiem i nie zwracałam uwagi na to, co tam piszę. Ciężko jest się wybić na nowym koncie. Wciąż mam tylko 8 followersów, ale nie przeszkadza mi to, bo mimo wszystko mam dla kogo pisać. Mój blog też nie jest popularny, ale wciąż piszę, bo przecież to posty decydują o tym, co się będzie z nim dalej działo.

A teraz coś, co uważam za zabawne. Ask.fm. "Fejmy" proszą Cię o lajki, a anonimki to najodważniejsi ludzie na świecie, bo mogą Cię obrażać i pytać o związki/byłe związki/ przyszłe związki, bo nie wiesz kim są, a oni znają Cie przecież doskonale. Nie udostępnie mojego aska na facebooku, bo wiem, że zostanę zaatakowana przez anonimów. Wiem, że będą pisać przykre rzeczy, że będą pytać czy jestem z kimś tam, kto mnie pewnie nie obchodzi. Albo czy chciałabym z kimś tam być. Chociaż i tak ktoś pisał do mnie ostatnio z bardzo zabawnym pytaniem. Znaczy, mnie to bawi. I bardzo mądrze, sam się głupi anonimek wydał, pisząc na fejsie do mojego brata zaraz po tym, jak odpowiedziałam na pytanie. Gratuluję inteligencji. Ale tak właśnie działa ask c:

I na koniec jeszcze instagram, który robi tu za wisienkę na torcie. Dodawaj wszystkie zdjęcia i sraj tagami~! Może i nie dodawałam wszystkich zdjęć... Ale tagów zawsze było dużo. Teraz już mi tak na tym nie zależy. Jak to powiedział Michał "teraz jaki przychodzą same". Jestem zadowolona z liczby moich followersów *magiczne 59*. W sumie to o instagramie nie mam za dużo do powiedzenia. Może dlatego, że jestem już zmęczona.

Na koniec jeszcze krótkie coś, co zawsze mi się przypomina na koniec pisania. Takie moje z życia ^^

Michał mówi na mnie Japoneczka, co jest takie aaaw... Ostatnio nawet powiedział, że mam japoński nosek i że japońsko kicham *-* A to super fejm Michał z Japoneczką w sali dla hotelarzy~ Tak, to zdjęcie z mojego instagrama ._.
To tyle, dobranoc, skarby <3

sobota, 7 czerwca 2014

Piękności śliczności

Tak jakoś mnie naszło, żeby napisać super cudownego posta o tym, co mnie męczy dosyć często. Nie jest tajemnicą, że mam mocno zaniżoną samoocenę. Najlepiej się czułam dwa lata temu, kiedy ciągle kręciło mi się w głowie i było mi słabo, ale mogłam stanąć na wadzę i się uśmiechnąć, bo ważyłam mniej niż 50 kilogramów. To było dobre. Dziś znów się ważyłam. 54 kilogramy. Za dużo. Źle mi z tym. Źle mi, że Szymon i Daria widzieli ile ważę. Wiem, jestem głupia. Ale wiecie co? Ludzie, którzy są zdrowi i peni siebie mogą powiedzieć, że marzę o anoreksji. Ale ja o niej wcale ni marzę. Ale moje zdanie się nie liczy, bo ja nie uważam jej za chorobę. Otwarcie przyznaję, że najpiękniejsze ciało to ciało anorektyczki. Ale dlaczego tak uważam? Bo nasłuchałam się, że powinnam być modelką. I nie jestem sama. Jest mnóstwo takich dziewcząt jak ja, tylko że one dążą do swojej wymarzonej wagi. A ja? A ja muszę się pilnować. Nie jest dla mnie problemem, żeby nie jeść. Problemem jest dla mnie otoczenie. Jeśli ja nie będę jadła, Szymon nie będzie jadł. Z utratą wagi wiążą się również konsekwencje. Nie boję się ich. Nie przeszkadzają mi, ale przeszkadzają moim bliskim. Niemniej jednak zawsze kiedy coś zjem mam wyrzuty sumienia. Chcę się wtedy pozbyć tego co zjadłam. Chcę, ale tego nie robię. Chociaż mam odruch wymiotny. Kocham go.
Ale nie miałam tu pisać tylko o sobie. Wszystko ma swój początek gdzieś głębiej. Bo przepraszam, ale przeglądając gazety, programy o modzie, pokazy, to co widzimy? Modelki, które ważą na pewno nie więcej niż 55 kilogramów. Ja wiem, że teraz są granice, że one muszą ważyć więcej, ale kto zwraca na to uwagę? Media wpajają nam, że właśnie takie kobiety są piękne. I wiele osób się na  to nabiera. Ja również. Oczywiście nie wszystkie firmy tak robią, są takie, które promują naturalne kobiece piękno.
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że aniołki Victoria's Secret trzymają się diety i ćwiczą. Są piękne, mają piękne nogi i wystające kości. Do tego mają najcudowniejszą pracę na świecie. Pracę, która wymaga od nich takiego wyglądu i poświęceń. Kobiety z kampanii Dove uważają się za piękne. Są naturalne i mają pełne kształty. Cieszą się swoim ciałem i to jest dobre. Jeśli podobają się sobie, to dobrze. Oznacza to, że są zdrowe i nie zamierzają się głodzić dla kilku kości i rozmiaru xs. Wiedzą, że nie warto. Każda z nas jest piękna, ale nie każda uważa się za piękną.




wtorek, 3 czerwca 2014

Urodzinowy wpis *-*

Witam cieplutko~
Chciałam się tylko pochwalić, że jutro mam urodziny. Jutro kończę 17 lat. Będę stara :c A w przyszłym roku osiemnastka i wielka biba, taka wiecie z dziennikarzami i celebrytami. To będzie gala~! I sam Ed tam będzie. Ed, 1D i wszystkie moje ulubione Vocaloidy. A Len to mi nawet zaśpiewa, o! Ale to plany na za rok.
Teraz skupmy się na mnie. Na mnie teraz, takiej nieporadnej i zagubionej. Otóż nie. Bo nie. Bo na przykład wczoraj. Nie było Szymona. Byłam sama, bo zawsze egzystuję z nim. I wiecie co zrobiłam? Przyczepiłam się do kogoś innego. Umiem sobie poradzić. Umiem sama załatwić jakieś sprawy i dobrze mi idzie. Tak jak w niedzielę. Znów byłam w pracy, a pracuję z ludźmi. Watahy ludzi. Serio, poruszali się stadami. A ja musiałam zadbać o to, żeby każde dziecko miało balona i rebus. Musiałam robić im zdjęcia i odpowiadać na pytania ich rodziców. I nie tylko, bo dzieciaki też ze mną rozmawiały. A kiedy wróciłam z przerwy na zaplecze i usłyszałam jak jedna pani opowiada, że dzieci się je pytały "czy jest jeszcze ta pani co robi zdjęcia" to mi się zrobiło jakoś tak miło. Bo poczułam się dobrze, poczułam, że to nie jest jakiś głupi wymysł i że te dzieciaki naprawdę się cieszą z tych zdjęć. Uśmiechały się do mnie i zaczepiały mnie. Włożyłam na siebie koszulkę z logo akcji, wzięłam moje rebusy, mnóstwo balonów, aparat i znów ruszyłam uszczęśliwiać małe istotki.
Tak minęła mi niedziele. Więcej nie chcę o niej pisać, bo tak i dupka. O poniedziałku już napisałam. A o dniu dzisiejszym? Był śmieszny. Rozmawiam z ludźmi i Daria powiedziała Krzywdzie, żebyśmy jutro na praktykach upiekli tort, bo mam urodziny. Cokolwiek jutro zrobimy, ja biorę świeczki i wsadzę te świeczki nawet w kotleta. Bo to będzie urodzinowy kotlet. Szczerze, jakoś tak chyba czekam na ten dzień. Chcę, żeby był dobry. Nie wiem jak wyjdzie.
Dziś jeszcze byłam po buty z Szymonem. Ostatnio przyznał się, że się przyjaźnimy, a wcześniej mówił, że jesteśmy tylko Szymonem i Kasią. A później podeszłam do niego i zaczęłam coś o tym mówić, to powiedział coś w stylu "nie jestem twoim przyjacielem, pierdol się szympansie" Ale to było zbyt śmieszne, żebym się obraziła, więc po prostu zaczęłam się śmiać. Później poszliśmy po buty. Bardzo marudził. Właściwie gorzej niż Ritsu na zakupach, ale buty mam. Takie z tygrysami. Bardzo Semowate xD
A na koniec wyprosił u mnie kebaba. Jestem taka miła i te sprawy. Ale od tego jestem. Od bycia miłą dla moich obłoczków. A teraz idę szaleć póki mam 16 lat, cieszyć się butami i śpiewać Eda, mimo iż nie umiem.
A Wy w tym czasie ogarnijcie mojego aska, bo i ja uległam. No cóż, taka sytuacja~

>> Ask mocno <<

Macie jeszcze moje dwa super kotałki ^^