wtorek, 3 czerwca 2014

Urodzinowy wpis *-*

Witam cieplutko~
Chciałam się tylko pochwalić, że jutro mam urodziny. Jutro kończę 17 lat. Będę stara :c A w przyszłym roku osiemnastka i wielka biba, taka wiecie z dziennikarzami i celebrytami. To będzie gala~! I sam Ed tam będzie. Ed, 1D i wszystkie moje ulubione Vocaloidy. A Len to mi nawet zaśpiewa, o! Ale to plany na za rok.
Teraz skupmy się na mnie. Na mnie teraz, takiej nieporadnej i zagubionej. Otóż nie. Bo nie. Bo na przykład wczoraj. Nie było Szymona. Byłam sama, bo zawsze egzystuję z nim. I wiecie co zrobiłam? Przyczepiłam się do kogoś innego. Umiem sobie poradzić. Umiem sama załatwić jakieś sprawy i dobrze mi idzie. Tak jak w niedzielę. Znów byłam w pracy, a pracuję z ludźmi. Watahy ludzi. Serio, poruszali się stadami. A ja musiałam zadbać o to, żeby każde dziecko miało balona i rebus. Musiałam robić im zdjęcia i odpowiadać na pytania ich rodziców. I nie tylko, bo dzieciaki też ze mną rozmawiały. A kiedy wróciłam z przerwy na zaplecze i usłyszałam jak jedna pani opowiada, że dzieci się je pytały "czy jest jeszcze ta pani co robi zdjęcia" to mi się zrobiło jakoś tak miło. Bo poczułam się dobrze, poczułam, że to nie jest jakiś głupi wymysł i że te dzieciaki naprawdę się cieszą z tych zdjęć. Uśmiechały się do mnie i zaczepiały mnie. Włożyłam na siebie koszulkę z logo akcji, wzięłam moje rebusy, mnóstwo balonów, aparat i znów ruszyłam uszczęśliwiać małe istotki.
Tak minęła mi niedziele. Więcej nie chcę o niej pisać, bo tak i dupka. O poniedziałku już napisałam. A o dniu dzisiejszym? Był śmieszny. Rozmawiam z ludźmi i Daria powiedziała Krzywdzie, żebyśmy jutro na praktykach upiekli tort, bo mam urodziny. Cokolwiek jutro zrobimy, ja biorę świeczki i wsadzę te świeczki nawet w kotleta. Bo to będzie urodzinowy kotlet. Szczerze, jakoś tak chyba czekam na ten dzień. Chcę, żeby był dobry. Nie wiem jak wyjdzie.
Dziś jeszcze byłam po buty z Szymonem. Ostatnio przyznał się, że się przyjaźnimy, a wcześniej mówił, że jesteśmy tylko Szymonem i Kasią. A później podeszłam do niego i zaczęłam coś o tym mówić, to powiedział coś w stylu "nie jestem twoim przyjacielem, pierdol się szympansie" Ale to było zbyt śmieszne, żebym się obraziła, więc po prostu zaczęłam się śmiać. Później poszliśmy po buty. Bardzo marudził. Właściwie gorzej niż Ritsu na zakupach, ale buty mam. Takie z tygrysami. Bardzo Semowate xD
A na koniec wyprosił u mnie kebaba. Jestem taka miła i te sprawy. Ale od tego jestem. Od bycia miłą dla moich obłoczków. A teraz idę szaleć póki mam 16 lat, cieszyć się butami i śpiewać Eda, mimo iż nie umiem.
A Wy w tym czasie ogarnijcie mojego aska, bo i ja uległam. No cóż, taka sytuacja~

>> Ask mocno <<

Macie jeszcze moje dwa super kotałki ^^


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz