niedziela, 27 kwietnia 2014

I znów Truskawka

Ostatnie dwa tygodnie zleciały mi niewiarygodnie szybko. Ale też działo się sporo :3 Dziś skupimy się na wczorajszej Truskawce.
Pojechałam z bratem do galerii ze szczerą nadzieją, że właśnie tam znajdę moich znajomków, ale nie było nikogo ._." Jednak nie odpuściłam i pomyślałam, że może są w parku. Już z daleka widziałam grupę podejrzanie wyglądających ludzi i to byli moi podejrzanie wyglądający ludzie. Bardzo świetne było, kiedy Żelka się na mnie rzuciła. I bardzo dziwne było, kiedy Hollow oczekiwał yuri, a nie dał nam darmowego alkoholu. Czo ta Puuki taka zdemoralizowana? ;-; Poznałam nowych ludzi i byłam na filmiku Grzesia ^^ Tak super, tak świetnie c: Poszliśmy na koncert, ale nie pierwszym byłam tylko chwilkę i było tylko takie "ojeju" bo to było na maksa przesłodzone i nie wiem co jeszcze Q.Q Po prostu było awwww <3 Drugiego koncertu chyba w ogóle nie widziałam, ale co tam ^^" Spotkałam Maję, koleżankę z gimnazjum i jestem z tego zadowolona, bo ją lubię c: W międzyczasie była zadyma z dresami numer jeden. To było bardzo dziwne, bo gościu ledwo stał. Szkoda mi chłopaka, który oberwał, bo Gracjan zdążył się obronić. Dresy poszły po kolegów. Tsa... Później po prostu sobie egzystowaliśmy z ludźmi, jakaś dziewczyna powiedziała mi, że mam śliczne oczka i to było słodkie. Szczerze mówiąc, to z tej truskawki mam jedną wielką zaćmę, a to dlatego, że spotkałam dużo nowych ludzi i ja tak po prostu mam. Ale mniejsza o moje dziwne coś związane z ludźmi ._. Byłam na ostatnim koncercie i boli mnie plec, ale żyję ^^ Podeszła do mnie dziewczyna z mojej szkoły i mówiła, że była zadyma, że jednemu chłopakowi rozbili okulary. Później dowiedziałam się, że rozbili mu butelkę na twarzy. Dresy, ok. Od razu ja i Żelka poszłyśmy zobaczyć co się dzieje. A co się działo? Dresy, super. Nadal nie rozumiem dlaczego tam poszłam. Tam, gdzie byli oni. Poszłam za Żelką. Nie boję się dresów i nigdy się ich nie bałam, bo mam z nimi do czynienia na co dzień. Mam nawet swego rodzaju "ochronę", ale nie mogłam tego znieść. Kiedy zobaczyłam, jak moja koleżanka płacze, bo boi się o naszych poczułam się głupio, że zawsze chciałam w jakiś sposób podratować tę "grupę społeczną" w rozciągniętych, spranych spodniach. Nie mogłam przestać myśleć o tym, że to  równie dobrze mogli być moi chłopcy, ale wtedy nie dałabym nikomu się bić. Wtedy ja bym tam poszła i powiedziała co miałabym do powiedzenia, bo przecież oni mówią, że nie dadzą mnie skrzywdzić. Mam nadzieję, że tak się nie zachowują, bo jakoś to już nie byłoby to samo. W każdym bądź razie nasi koledzy dresy mieli wrócić, a ja czekałam. Czekałam na mame, ale nie uciekałabym gdyby oni przyszli. Nie uciekałabym gdyby mnie zaczepili. Moja nienawiść do nich jakoś tak nagle się obudziła po wczorajszym wieczorze. Później jeszcze rozmawiałam z Żelą i tak jakoś mi się milutko na serduszku zrobiło, bo ona się o mnie martwiła. Wtedy było już dobrze, już nikt się nie bił, nikt nie płakał i nikt nie krzyczał. I wtedy przyjechała po mnie mama.
Mimo wszystko było całkiem w porządku. Byłam szczęśliwa.

A dziś chcę się jeszcze pochwalić, bo znalazłam czterolistną koniczynę u Mariuszka na podwórku. I pojadę na zlot ludzi na motocyklach, bo Mariuszek mnie lubi c:

Macie tutaj odwróconą mnie jak buziam pikacza i się chowam. I dziękuję mojemu super ekstraśnemu koledze, który  zrobił dla mnie tego gifa, bo ja nie umiem ;-;
I jeszcze jedno. Bo dam Wam pioseneczkę, która jest ze mną od kilku dni ją sobie śpiewam pod noskiem <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz