niedziela, 11 sierpnia 2013

Koszę sobie chodnik walizką Ritsu, czyli Niucon i inne dziwadztwa


Witajcie, Kochani! W tym poście opiszę Wam, co robiłam na konwencie Niucon V (9-11 VIII 2013).

Dzień pierwszy:
Budzik nastawiony na za dziesięć szósta bez problemu mnie obudził. Wieczorem nie mogłam zasnąć i oglądałam burze, bo w gruncie rzeczy, to lubię na nią patrzeć, kiedy jestem w ciepłym i bezpiecznym miejscu :3 W każdym bądź razie, chciałam Wam przekazać, że nie miałam większych problemów ze wstaniem rano. Miałam tylko maleńką obawę, że nie zdążę na autobus do Świdnicy, ale udało mi się to i nawet udało mi się dotrzeć na umówione miejsce spotkania, czyli galerię. Z tego czekania wynikła bardzo niemiła sytuacja, która zdołała zniszczyć humor mi i Harremu, ale uratować dupcie Ritsu przed środkami komunikacjji miejskiej ^^ A mianowicie, to mieliśmy jechać w piątkę samochodem, ale że jechaliśmy na dwa samochody, to jedna dziewczyna, która miała jechać z nami przeniosła się do drugiego samochodu i nikt nie miał zamiaru nas o tym poinformować. Świetnie, nieprawdaż? Mieliśmy w planie wyjechać o godzinie 08:10, ale coś nam to nie wyszło właśnie przez ten incydent, ale dzięki temu mogliśmy zabrać ze sobą Ritsu i przed dziesiątą byliśmy pod szkołą konwentową. *W czasie jazdy Ritsu czytała na głos "Miłość krok po kroku" nie pomijając onomatopei i różnych zabawnie brzmiących rad xD* Nie mogliśmy nawet zająć sobie kolejki, bo wszystkich wygonili na boisko za szkołą i tam musieliśmy czekać, chociaż ja zdążyłam przejść się po Wrocławiu, przytulić panią, która wracała z zakupami ^^ Rozmawiałam akurat z free hugami i skoro ona chciała je przytulić, to czemu by nie mnie? Przynajmniej ktoś zainteresował się nami w pozytywny sposób, a nie tylko tak, żeby rzucać jajkami w kolejkę -.-" Mimo wszystko byłam jedną z pierwszych osób, które dostały się do szkoły. Zajęliśmy miejsce w sleepie i poszliśmy oglądać wystawców, którzy dopiero się rozkładali. Harry zamówił sushi, które zjedliśmy na kolacje. Była to niewątpliwie romantyczna kolacja, pomijając tylko to, że co jakiś czas marudziłam, że sushi wpadło mi do sosu sojowego i nie mogę go wyjąć T.T Jakoś mi się to udało. I, co najważniejsze, bardzo mi spakowało, więc z czystym sumieniem polecam Hoshi Sushi ^^ Byliśmy też w Retrogralni, gdzie znalazłam moje ulubione gry z czasów dzieciństwa, jednak nie bardzo chciało mi się w nie grać. To już nie to samo, jednakże dobrze pamiętam, kiedy całe dnie grałam z bratem we wszystko po kolei, byle tylko zabić czas i dobrze się bawić.
W pierwszym dniu nie byłam na żadnym panelu, właściwie nie mam pojęcia dlaczego. Ale nie wspomniałam, że spotkałam się z Eroshotą, zwaną również Furią Wściekłego Banana ._." Z tego co już wiem, to nawet mój luby się nieco do niej przekonał i może nawet zapomniał o tym hejcącym spojrzeniu, które czasem widziałam w oczach obojgu xD Ale bardzo się cieszę, że spotkałam Klaudie, porozmawiałyśmy, trochę wspominałyśmy i jadłyśmy razem w McDonaldzie frytki. Ja zwykłe, ona z lodami :I Poznałam trochę ludzi i poszłam z Ritsu i moim bratem na BubbleTea 7 i muszę przyznać, że jestem zadowolona i to bardzo ^^ Na jednym ze stoisk znalazłam przecudowny plecak z głową Lena Kagamine. Nie kupiłam go, bo jestem biedniacka i głodowałabym albo żebrałabym przez kolejne dwa dni konwentu. Koniec końców plecak trafił do mnie, bo mam najlepszego męża na świecie, którego kocham nawet jak śpie (dziwna sytuacja ._.). Od kiedy mam plecaczek nie ruszłam się bez niego i to tam trzymałam najpotrzebniejsze rzeczy, których z czasem przybywało, jakby ulotka była mi niezbędna do życia x.X"

Wieczorem była straszna burza i lało okrutnie, ale my wtenczas poszliśmy po pizze, bo w jednej pizzeri otaku na hasło "niucon" mieli 10% zniżki xD Wróciłam mokra i zimna T3T Ale na kolacje była pizza! To duży plus xD Później zasnęłam około piątej rano i obudzili mnie o szóstej.

Dzień drugi:
Rano był panel, na którym szyło się pikachu. Wpisałam siebie i Klaudie na listę, która okazała się zupełnie niepotrzebna, bo przyszła cała masa ludzi nawet nie wpisanych na listę. My sobie spokojnie szyłyśmy, a Tsuna i team krzyczeli i śmiali się najgłośniej jak umieli, siedząc obok nas. Tak, byłyśmy od nich grzeczniejsze i uszyłyśmy sobie pokemonki. Mój pikachu wyglądał jak królik, a ten, którego uszyła Klaudia został później porównany do tosta i dziwnie się na mnie patrzył. Mojego królika oddałam bratu, jako że mnie o to niemal błagał. Większość czasu kręciłam się po stoiskach i po podwórku, po czym ja, Ritsu i Klaudia poszłyśmy sobie na spacerek i zawędrowałyśmy do Galerii Dominikańskiej i jadłyśmy fastfoodowe żarcie ^^ Myślałam, że pustaczki siedzące obok mnie i Eroshoty mało nie posikały się ze śmiechu, kiedy sobaczyły mój plecaczek. Smutne, ale mu też się z nich śmiałyśmy. Ja się śmiałam dla zasady, bo nie bardzo rozumiałam, czemu mam się śmiać ._. Wróciłyśmy na konwent i tam po raz kolejny spotkałam kogoś o kim myślałam jak o kimś, kto jest pełen pozytywnej energii i rozmawia z ludźmi, a już w szczególności ze swoimi czytelnikami. Dużo marudziłam, co moi znajomi mogą potwierdzić. W końcu odważyłam się i podreptałam do Niej. Wysiliłam się na mój nasłodszy głosik i wyciągnęłam łapki, w środku umierając ze szczęścia.
- Himemimi, mogłabym się do Ciebie przytulić~?
- A, pewnie.
- Arigatou~
- Ta, nie ma sprawy.
I poszła dalej. Nawet na mnie nie spojrzała, nie mówiąc już o jakimkolwiek zainteresowaniem moją osobą. Wtedy coś we mnie pękło i oczka mi się zaszkliły. Wróciłam do mojej gromadki i gdy tylko mnie zobaczyli, każdy chciał mnie przytulić, a ja tylko mówiłam pojedyncze zdania łamiącym się głosem. Było mi naprawdę strasznie smutno, a Mimi cały czas była gdzieś blisko mnie w swoim idealnym lolicim stroju, który rozpoznałam od razu, kiedy go zobaczyłam. Tym bardziej powstrzymywałam się od płaczu, na który mi się zbierało, ale czego ja się mogłam spodziewać? Jestem sobie nic nie znaczącą osóbką, która skrobie nikomu prawie nie znanego bloga dla garstki czytelników. Ale lubię to, kim jestem. A moi najlepsi także mnie w tym utwierdziły. Od Fapera usłyszałam opinie "po co brzydkie dziewczyny robią cosplay?", dla Klaudii była ona "dziewczyną w sukience w psy" i w ogóle to usłyszałam jeszcze wiele zabawnych opinii nawet o tym, jak Zdravko wyglądałby w tej "sukience w psy". I po spotkaniu z Nią naprawdę ucieszyłam się, że nie byłam w loli. Aby się dowartościować byłam free hugsem, ale szybko z tego zrezygnowałam, kiedy jeden z gżdaczy przytulił mnie aż za bardzo i wystraszyłam się. Odłożyłam kartkę do sleepa i z moim słit plecaczkiem poszłam szukać Harrego, bo nie chciałam sama łazić po konwencie, kiedy cały czas czułam na sobie wzrok owego gżdacza. Później znów spotkałam Eroshotę i Ritsu *i Fapera nawet ^^ * Od Eroshoty dostałam przesłodkie kolczyki, które od razu założyłam. I jeszcze raz za nie dziękuję :3

Następnie poszłam na ślub i jestem mężatką i w przysiędze obiecywałam mężowi, że będziemy oglądać anime do rana, czytać mangi do wieczora i żreć sushi xD Nie mam pojęcia, co jeszcze się działo w ten dzień. Mam wielką dziurę w pamięci o.o" Pamiętam jeszcze tyle, że wieczorem dziewczyna w moim sleepie rozdawała przypinki i załapałam się na Vocaloid, Kuroshitsuji (dałam bratu) oraz Chobits <333 I na loterii wygrałam przypinkę, ale było tylko ecchi, więc wzzięłam taką, gdzie były majteczki i oddałam mężowi :3 I brat kupił mi breloczek z Vocaloidami ^^ Nooo... i około pierwszej poszłam spać, obudziłam się koło ósmej. Kiedy zasypiałam byłam sama, a kiedy się obudziłam, przytulałam Harrego i weź tu człowieku nie zwariuj x.x"

Dzień trzeci:
Tego dnia już nie było mi dane zobaczyć Klaudii, co dało się po mnie poznać. A zwłaszcza po mojej minie o takiej ----------> :C
Zjadłam bidne śniadanko i ogarnęliśmy sleepa. Mieliśmy sobie już iść, więc ja i Ritsu żegnałyśmy się ze znajomymi i czekamy, czekamy, czeeeekaaaaamyyyyyy. Ale nie mogliśmy jechać ze względu na to, że osoba, przez którą nasz przyjazd na konwent się opóźnił  postanowiła pochodzić jeszcze po konwencie i wpierać nam, że czekała am, gdzie miała czekać, ale To wina Harrego, bo nie obrócił głowy przez co jej nie zobaczył -.- Konien końców zebraliśmy się, ale zrobiliśmy nieplanowany postój na Bielanach. Ach, ci niezorganizowani konwentowicze... Na owym postoju poszliśmy sobie do KFC i po raz kolejny stwierdziłyśmy z Ritsu, że my tam więcej nie będziemy jeść x.x I znalazłyśmy sobie przyjaciół ._.


Mój kolega opowiedział świetny kawał i właśnie się z niego śmiejemy xD

Więcej zdjęć z konwentu dodam, kiedy tylko je dostanę ^^


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz